You come here to me
We'll collect those lonely parts and set them down
You come here to me...
Znowu robi się duży bałagan, którego wkrótce nie będę w stanie ogarnąć. I robi się wszędzie w tym samym momencie: w głowie, w sercu, w pokoju. Załatwiłam w końcu 2 rzeczy, które powinnam załatwić już wieki temu, za trzecią się zabieram. Reszcie problemów pozwalam po prostu być. Z doświadczenia wiem, że chociaż nie jest to godny podziwu sposób, raczej mnie nie zawodzi. Bo gdybym miała się wszystkim zajmować, to chyba nie starczyłoby mi na to życia.
A teraz kolejne wakacje przechodzą do historii i wszędzie krzyczą do nas reklamy zeszytów i podręczników. Znowu czekają nas zakupy, a później już tylko zrywanie się z łózka o 6 rano i wiecznie spóźniający się autobus, ale co z tego, kiedy od Coke'a zasypiam i budzę się z głosem Paula i kiedy żyję ze świadomością, że za 45 dni Warszawa i miłość mojego życia. Nic mi więcej nie potrzeba.