jest uśmiech. półuśmiech. trochę śmiech. a trochę 'słoik słonych wspomnień'...
biała bluzka była, czerwone korale i poliki też, wypaśny zegarek na ręce (thank you mtv for pimping my watch)również! a wszystko po to, aby pięknie pożegnać LO.
były też różne wściekłe, czyste, gazowane (gaz-niegaz, pączki z ajerem i bez...), z sokiem i bez soku- 'naturalne, niczym nieskażone ni zepsute', z pianką tudzież te 'po ściance', smakowe i nie-red'sy, czarne, czerwone, złociste, przezroczyste i nawet łyk fioletowego...
poza tym smaczne, drażniące, duszące, niezdrowe, zwęglające i parzące....
oraz "pospieszne jak dym i lotne jak cień" plotki i ploteczki....
ALE! wiadomo, że i tak nic z tego 'wszystkiego' nie ma znaczenia, bo
teraz, po eL - oO (rym z bo...)
... już właściwie...kończą się schody-ruchome . a zaczynają schody. te takie z bloku. ohydne i betonowe. mniaaaAM.
"Tęsknię, choć wiem- nie powinienem...
Zostałem sam jak stoję
z rozsznurowanymi butami
mam słoik pełen słonych wspomnień o Tobie..." /f-i-s-z- sznurowadła
O Mato Przenajgumieńsza!
Jakaż notka owa
jest w depresji...
tak jak ja.
ha. ha. ha.