Jestem dzisiaj na legalnej labie. pewnie nie wiecie do końca, co to znaczy, ale nie martwcie się - ja Wam powiem i wszystko się wyjaśni w bardzo szybkim tempie.
Powiedziałam wczoraj mamie, że nie dię dzisiaj do szkoły, ona się spytała, dlaczego, a ja odpowiedziałam, żę nie chce mi się i że ten tydzień był męczący. Potem dodałam, że dostałam -5 z kartk. z gejografii, to się zgodziła i tak oto, dzięki kartkówce, na której podpowiadałam 5 osobom wokół mnie i sama również z podpowiedzi skorzystałam, nie musiałam wstawać o 5:30 i biec na dwa wuefy ^^.
Czuję, że wygrałam.
Z braku lepszych pomysłów, mogę Wam ewentualnie zreferować mój wczorajszy, bardzo interesujący dzień.
rano poszłam do szkoły, na biologii czynnie brałam udział w rozwiązywaniu krzyżówek (wiem, jak to brzmi, ale nie o TAKIE krzyżówki chodzi), a potem na gejografii rozbolał mnie brzuch, który zepsuł mi humor i nawet kartk mi go nie naprawiła. poszłam do pani prof. Ź z prośbą o zwolnienie i się zgodziła. Wiedziałam, że się zgodzi. Zejszłam na dół i spotkałam Dorkę i Madź w szatni. Posiedziałam z nimi na przerwie, bo i tak nie miałam nic lepszego do roboty. Madź z kontekstu rozmowy wynioskowała, że zostanę włączona do rodziny Gieroniów, będę miala tak samo na nazwisko, a mój domniemany mąż i jego nowy teść będą mieli o czym rozmawiać przy stole na niedzielnych obiadkach. Konwersację usłyszała ta Wstrętna Kanalia, która jeszcze do tej pory na łamach fotobloga nazywana była Panem M. A niech ma, chociaż nasze stosunki wcale się nie popsuły, ale i tak jest wstrętny, skoro lata za TAKIMI laskami. Nie ujmując żadnej lasce. Pojechałam do domu autobusem nr 18 z Anią, ania wysiadła przy GG, a przystanek dalej wsiadły kanary i właczyła się taka melodyjka i popłynął głos spikera: "Drodzy pasażerowie, prosze przygotować bilety do kontroli". Jaaki wypaaas.
W domu leżałam pod śpiworkiem przed telewizorem i oglądałam powtórki seriali na Fox lifie. A co ja mogłabym innego robić? A potem zmeczyłam naleśnika z truskawkowym czymś popełnionym przez moją mamę. Później, do godziny 16 uczyłam sie historii i chemii (jeszcze nie wiedziałam, że zostanę w domu), a po nauce posprzątałam sobie w pokoju, bo jak zwykle, burdel jeździł tam na resorach.
A potem, w ramach zrelaksowania się, zorganizowałam sobie wycieczkę do biblioteki i wypożyczyłam coś Niziurskiego (ponownie wracam do jego twórczości), kolejny kryminał z udziałewm mojego słitaska, detektywa Monka i jakąś trwyialną powieść dla trzynastolatek, której 260 stron przeczytałam wczoraj wieczorem i przyznaję, że wcale nie była taka najgorsza.
Następnie wstąpiłam do Gosi, która opowiedziała mi wiele intersujących historii, których tu nie przytoczę, bo Gośka jest jednak moją w sumie przyjaciółką, a takich rzeczy się nie rozpowiada. xD i kazała wszystkich pozdrowić na spotkaniu kandydatów i powiedzieć, że za nimi tęskni.
Wróciłam do domu, ale i tak już się musiałam zbierać do Fifa i Elizy, żeby ich ze sobą zabrać do kościoła. Po drodze napatoczył się "Ty- głupia- jesteeeeesteś-Kamiś" no to musieliśmy pójsć wszyscy razem. Pod kosciołem stała spora grupa ludzi, która z każdą chwilą się powiększała i Bodzio, który opierniczał takiego wielkiego (tzn, już nie takiego wielkiego) czerwonego lizaka. I chował się, żeby nikt mu nie zabrał. Potem przydzielił mi taką modlitwę na dwoje ludzi i będe ją czytać razem z Kondziem W, który się tak słitaśnie usmiecha, jak Bodzio każe mu na mnie popatrzeć xD A kimś będzie dawał kwiatki biskupowi, bo powiedziałam Bodziowi, że on nie może czytać żadnych podziękowań bo sepleni, tudzież - pleni sobie. I muszę stać w szyku na początku. Ale i tak jest fajnie, bo za mna i przede mną stoją fajni ludzi i będzie z kim gadać podczas mszy, chociaż Gruby zabronił, tzn ksiądz Tomuś ;D
No i to by bylo na tyle. Zapraszam słodko i uprzejmie na event we wtorek, jeśli chceci być moją superświtą, która pójdzie później balowac do Skalara na frytkach, to nie widzę przeszkód.