Zawsze zastanawiałm się, co tak do końca widzą w tym ludzie. Co ich kręci. Adrenalina, to, że zaraz teoretycznie możesz zlecieć, czy może coś innego...?
Jutro czeka mnie zajebisty dzień. Sprawdzian z angielskiego, sprawdzian z historii, pytanko z niemieckiego, odda prace klasowe z fizyki. Mrr po prostu <3 Dla takich chwil warto żyć, no nie?
fuck you, how do you do?
Zastanawiam się, co ze sobą jutro zrobić. Ognisko wydaje się całkiem kuszące, ale jeśli zwali się ekipa, o której właśnie usłyszałam, przestanie takie być. Zawsze zostaje jeszcze opcja za tydzień, więc się zobaczy. Zawsze mam te same wątpliwości, te same problemy. Ci sami ludzie działają mi na nerwy.
Szkoła nadal do zrzygania. Dzisiaj spędziłam w niej dziesięć godzin. Nie mówcie mi, że za dużo na siebie wzięłam. Jakbym wzięła na siebie za dużo, już bym nie wyrabiała. A jednak. Magiczne słowo konkurs działa na mnie jak zaklęcie. Jestem nienormalna, przepraszam, to się nigdy więcej nie powtórzy.
Ludzie ogółem coraz bardziej mnie dobijają. Swoją hipokryzją, egoizmem, brakiem jakiejkolwiek empatii. Najgorsze jest to, że pewnie jestem taka sama. Nie zauważam tego, a jestem taka sama.
Czytam jakieś książki, słucham jakiejś muzyki, wychodzę gdzieś i z kimś. Najsmutniejsze jest to, że nic nie zapada mi szczególnie w pamięć. Żadne wybitne dzieło literackie, żadna nowość muzyczna powalająca na kolana, wypad, który wniesie coś ciekawego do mojego życia. Jest, bo jest. Dzieje się, bo dzieje. Nie chcę popaść w monotonię, a może już w nią popadłam? Szukam czegoś, co mnie podrzuci do góry. Jak tego człowieka na zdjęciu. Jest dobrze, jest fajnie, jest okej, ale nie ma nic, by napisać z czystym sumieniem 'jest zajebiście' Całkiem przyjemne okresy, tylko trochę nużące.
Popełniaj błędy i naprawiaj je
Gdy dotkniesz dna odbijaj się
A teraz jestem po środku. Ni tu, ni tam.
Zerkam na monitor i widzę literki, zerkam do zeszytu - to samo, książka też. Historia, angielski, niemiecki. Wszystko jest do siebie podobne, w pewnym momencie nie jestem pewna, czy czytam o pokoju toruńskim, czy o odmianie przymiotników w języku niemieckim. A może jednak Septuaginta albo Wulgata?
Jestem w kłopocie
Jak śliwka w kompocie
Bo narzekam, a w sumie nie mam na co. To chyba takie moje prywatne katharsis.
Herbata i ciasteczka patrzą na mnie smętnym wzrokiem. Deszcz za oknem pewnie też. Układam kompozycje z ciastek.
The Unforgiven Apocalyptica - siedzi mi w głośnikach od jakiegoś czasu. Niby bez przyczyny, a jednak siedzi. Chyba odstresowuje mnie to rzępolenie ( bez obrazy, nie, żebym miała coś złego na myśli ) i pozwala mi się wyłączyć. Żeby było optymistyczniej - jem czekoladę. Będe gruuuba i szczęśliwa!
Banalny słońca wschód.
Przewidywalny zachód.
Poranki nie cieszą mnie.
Rozczarowują noce.
Nudzi mnie Nowy Jork.
Nie zachwyca Paryż.
Styczeń, luty, maj.
gdzieś zgubiłam
marzec.
Mija kolejny dzień.
Lato wypiera wiosnę.
Za oknem śpiewa ptak.
Dzieci sąsiadom rosną.
Drogi zasypał śnieg.
Chyba przyszły święta.
Kolęda, kolęda.
Juz wiem, że nigdy nie będziesz...
mój
późno już
chodźmy spać
Idealnie oddaje mój stan. Niby tak, a siak, tu, a tam, to jest, tego nie ma. Nic nowego, ciągle to samo, czas leci, a ten rok, ten dzień, już nigdy nie powróci. Z jednej strony dobrze, z drugiej źle. Co bardziej?
A więc, idę spać. Późno czy nie, idę szukać zagubionego marca. Wszakże mam w nim urodziny, więc motywacja jakaś jest.
Gutyn Nacht ( Analize )
Ps. Trochę chaotycznie. Zdarza się.