Tak więc w czwartek na wyraźną prośbę, tzn. nieznośne zachowanie Meghany w terenie pozwoliłam jej wyszaleć się ze mną na grzbiecie. Ja również miałam uciesz z takiej jazdy.
Niestety dzikie tłumy w lesie nie pozwoliły nam na bezpieczne dla wszystkich galopady w lesie, więc miejscem zabawy był maneż a jedyną istotą narażoną na staranowanie był kościelny pies, który uparcie trwał na maneżu.
Inni zdjęcia: Ziew Ziew ;) svartig4ldur... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24