Pogorszył mi się ostatnio stan psychiczny i to konkretnie. Nienawidzę tej zmiany, mam już dość tego samego miejsca, tych samych ludzi i nieustannej rutyny.
W dodatku spada na mnie zbyt duża odpowiedzialność, bo co chwile ktoś inny bierze chorobowe i to niekoniecznie będąc chorym. Ostatnio w sumie nie było nawet żadnego kierownika przez pewien czas. Nie opłaca się w takich miejscach pokazywać, że masz ambicje i możesz więcej, bo później wykorzystają to przeciw Tobie.
Walczyłem niedawno przez tydzień o opuszczenie tej chorej, nocnej zmiany, bez efektu. Muszę wytrwać, zamknąć się i wyczekać cierpliwie do wiosny, żeby dostać umowę na stałe.
Potrzebuję jej, aby uzyskać na stałe to mieszkanie. Poza tym, z umową o pracę na czas nieokreślony, mogę wywalczyć więcej i skuteczniej.
Albo dostanę inną zmianę, albo najpóźniej w lecie się pożegnamy, bo ja wreszczie będę miał karty w ręku.
Wczoraj miałem już tak dość, że po prostu wyszedłem godzinę wcześniej i było mi obojętne co się stanie.
Coś czuję, że w następnym tygodniu zachoruję, tak dalej nie będzie.
Jeszcze 9 dni do wakacji :)