Chciałbym być tam, gdzie nie dogania życie Cię nad ranem,
gdzie nie słyszysz krzyków w głowie zanim wstaniesz.
Chciałbym śnić, umieć żyć...
Chciałbym brać życia wdechy bez zachłyśnięć
i nie bać się o to, że kiedyś cały ten czar pryśnie.
Chciałbym umieć myśleć o następnym dniu bez ciśnień
Chciałbym patrzeć i rozumieć, słuchać i słyszeć prawdę,
żyć ile się da, a nie się bać że skończę nagle,
wiedzieć co jest fałszem, a co faktem w tym pojebanym bagnie,
gdzie życia rytm często mija się z taktem.
Wiesz, że miało być inaczej, mimo to nic się nie zmienia
Mieliśmy chłonąć to, o co walczyły pokolenia
Stojąc naprzeciwko świata miała nie łapać nas trema