Spotykamy na swej drodze znaki.
Gdzie zwrócisz wzrok tam ich oznaki.
Zadajesz w milczeniu pytanie.
A one wypowiadają swe zdanie.
Odpowiedzią :
hamują,*
popędzają,*
wstrzymują*.
Na przystanku życia Cię lustrują.
Wciąż na baczność wyprężony stoisz.
I do działań swą Lutnię stroisz.
Nadajesz im kierunek przez te
drogowskazy.
Bo w głębi pragniesz życia bez skazy.
Dużo czułości, wytchnienia.
I inne osobiste pragnienia.
By wielka była miłość.
A nie toksyczna zawiłość.
By uczucie na skrzydłach Cię wzniosło.
I szczyty gór podniosło.