Oto efekty mojej zeszłotygodniowej sesji w czarno bieli :)
Zwykle kiedy siedzę i randomowo moje myśli płyną swobodnym nurtem, zdarzy się że przypominam sobie pewne przeszłe wydarzenia i uczucia z nimi związane. Niestety, natura wyposażyła mnie w nad wyraz czułe i wrażliwe serce przez co każdy zawód miłosny przeżywałam i przeżywałam bez końca przez miesiące.
Co za kurwa żałość xd
Za takimi pasożytami i toksykami tyle płakać...po łbie mam ochotę popukać samą siebie z przeszłości. Gdyby miało wyjść z tymi osobami inaczej, nigdy bym przez nich nie płakała przecież. Jak komuś na Tobie zależy jak na czującej osobie, to wszystko się uda. Problem zaczyna się w momencie kiedy zaczynasz wewnętrznie czuć, że dana relacja niestety nie idzie w pożądanym kierunku, nawet pomimo tego, że na początku było tak sielsko i słodko.
Nie życzę nikomu tyle cierpienia, jakie ja mam za sobą na przestrzeni ostatnich 3 lat, na serio. Ani to potrzebne a już na pewno zupełnie niezdrowe. O ile wiem i zawsze to powtarzam jednak, że należy dawać upust każdej emocji, to trzeba po tym czasie opłakiwania otrzeć łezki i tak popatrzeć z innej perspektywy na sytuację...czy aby moje cierpienie jest warte ? Mój stracony czas na nieprzespane i niespokojne noce ? Moje zdrowie bo przez nadmiar negatywnych emocji, traciłam apetyt ? Upijałam się ? I robiłam inne smutne, krzywdzące mnie samą rzeczy...
Nikt z tych osób nie był tego wart i nikt też nigdy już nie będzie.
Brzmi to wszystko dość...przykro, ale taka jest rzeczywistość. Całe to nasze krótkie ziemskie życie uczymy się na swoich błędach i uczymy się jak odpowiednio dobierać sobie ludzi. Ja będę powtarzać, że weszłam w dorosłość jako mentalne dziecko, zupełnie nieprzystosowana do życia w społeczeństwie i przerażona sprawami damsko/męskimi, bez tej asekuracji i bezpieczeństwa emocjonalnego. Było naprawdę ciężko. Ale ten ciemny okres minął. Wiem, że już nie wróci...a jeśli jego widmo ponownie nade mną zawiśnie, nie będę postępować jak w przeszłości.
Nie warto.