Leżę w szpitalu, czeka mnie długa i ciężka walka, ale trafiło na silnego skurwysyna".
Większość tak poważnych chorób leczy się mocą pozytywnego myślenia. Dlatego nie mam wiary, lecz niezachwianą pewność. Biorę chorobę jako dobrą monetę, dzięki której zrozumiem coś więcej. No i mam przy sobie Dodzie , rodziców, wspaniałych przyjaciół, kolegów z zespołu i całą armię ludzi, dla których moja twórczość jest sensem życia. Krótko mówiąc, mam wszystko
Sugestie, jakobym miał lub mógł się nawrócić, są wiec zwyczajnie śmieszne...bo niby ku czemu? Ostatecznie znam dość dobrze - i to nie tylko w literackim wydaniu - chrześcijańską mitologię i nie znajduję tam nic dobrego, kreatywnego czy pięknego. Czytałem lepsze książki niż Biblia, czytałem tez mądrzejsze.
Wojna, krew, szantaż, gwałty, kazirodztwo, pedofilia, zoofilia, kolaboracja, zdrada... zło wyziera z każdej strony. Ktoś przyjdzie i powie, że nie rozumiem przesłania Biblii, a ja mu odpowiem, ze to on nie rozumie, iż chrześcijaństwo to nic innego, jak zardzewiała i archaiczna budowla, która lada moment zwyczajnie się zawali, a trwa wciąż tylko dlatego, ze istnieją naiwni, którzy, niczym owce, ślepo podążają za głosem swoich pasterzy. Bez pytań, bez zastanowienia, z mojej perspektywy nie do żadnej ziemi obiecanej, a na intelektu alną rzeź. Dlatego też tym wszystkim, którzy w mojej chorobie wietrzą szanse dla złamania moich wartości, a więc i mnie samego, odpowiadam po raz pierwszy i ostatni i wyjątkowo krótko: po moim trupie!.