Dzisiejszy temat - plastik. Tak, plastik, to tworzywo sztuczne, które jest tak pospolite, zaśmieca cały świat, jego domieszki znajdziesz prawie we wszystkim. No właśnie, więcej sztuczności w tym świecie być nie może? Czy nie da się przypadkiem jeszcze więcej chemi i tej reszty wcisnąć w pożywienie, które zapewnia nam przecież życie. A może niedługo nawet mózg zastąpimy kawałkiem plastiku? Czemu nie? Przecież tylko o to chodzi aby odegrać swą rolę w życiu codziennym, poudawać, być sztucznym, bo czy o coś więcej? No właśnie śmiem wątpić, przynajmniej w naprawdę dużym procencie naszej populacji, naszych braci i sióstr. To, że tanteda ogarnęła świat wiadomo nie od dziś lecz to, że człowiek stał się sztuczny stało się nie tak bardzo dawno. Gdzie te zabawy?! Gdzie Ci przyjaciele?! Gdzie zabawy?! Przygody?! Aa nawet gdzie te życie?! W samochodzie? Kolejnej foliowej reklamówce? A może gdzieś w nas? Nie wiem, to wszystko za bardzo się zmienia, to człowiek za bardzo się zmienia. Dokąd prowadzi ta pazerność? Po co te starania o postęp techniki? Po co kolejne tony śmieci? Po co kolejne tony odpadków ludzi, którzy już dawno wyrzucili z siebie to co prawdziwe, to co było w nich najlepsze. Dlaczego jesteśmy tak sztuczni? Tak często mówimy tyle fałszywych rzeczy, tak często kłamiemy, łgarstwa mechanicznie już wychodzą z naszych ust, a oczy w których podobno dostrzega się duszę człowieka idealie współgrają z tym fałszywym uśmieszkiem. Nie potrafimy być stali, nie potrafimy być szczerzy, nie potrafimy być sobą. Bo udawanie jest łatwiejsze, moje podporządkowanie się codzienności, całej populacji. Zrobię co oni będą, a będę miał święty spokój, aa może nawet jako grzeczny zwierzaczek zostanę nagrodzony. Czy na tym to wszystko polega? Czy do tego służy życie? To życie co rozpaczliwie ucieka z Ciebie z każdą minutą, każdym kłamstwem, każdą pogardą i złością. Tak trudno wyrazić własne zdanie, tak trudno powiedzieć nie, gdy inni mówią tak, a jeszcze ciężej powiedzieć tak, kiedy wszyscy mówią nie. Trzy litery, jeden ruch ust, zrzucenie maski, pokazanie siebie. Udają wcale nie pomagamy innym, tym bardziej sobie. Tyle plastiku i sztuczności, tyle panoszącej się tandety. I po co nam to? Bo inni nie zaakceptują, bo dana rzeczy, czyn przyniesie więcej korzyści. To jak bardzo potrafimy się zniżyć, nie pokazując własnej osobowości, robiąc wszystko dla jakiegoś celu. Czy jeśli pokażę wszystkim maskę to mogę nazwać się prawdziwym aktorem? Jeśli będę krył się za kostiumami, fryzurami, makijażami i całą tą zgrają czy widownia mnie doceni i dostrzeże ukryty talent? Czy nie mówi się, że prawdziwego aktora można poznać po tym, że i w środku nocy potrafił wstać będzie i w piżamach, z oczami przymrużonymi odegrać każdą rolę? No cóż, każdy chyba sam powinien wyciągnąć wnioski. Ale jedno ostrzeżenie, że nawet jeśli maska długo trwać będzie przy twarzy, a zastanie się wręcz niezauważalna, nigdy nie będzie prawdziwa, a plastiku chyba mamy pod dostatkiem.
Plastik pochłoną już większość z nas, dwulicowość mamy we krwi, jak to się mówi, wyssany z mlekiem matki, no cóż, taka tradycja już chyba. Napisane bo nie wiem co, może to powrót? Nie wiem, nie mam pojęcia ile razy jeszcze tu wejdę, ale mam na pewno jeszcze coś, co będę chciała wstawić, ukazać. Kilka osób to doceniło, zobaczymy jak bardzo zdania sa podzielone, ale to nie teraz, jeszcze nie czas, a może i czas? Dobra, nie wiem, może dlatego, że ja teraz niezbyt mam czas. Nowe gimnazjum , nowi ludzie, można nawet powiedzieć nowe życie. Jednak dobrze mi tam, za nic bym ich nie oddała, bo o tej szkole już mówię w trzeciej osobie liczby mnogiej, bo doceniam ludzi, doceniam chwile, doceniam wnioski i nauki wyciągnięte, pewne zgranie, wspólnotę, tak jak zresztą od początku pragnęłam . No może chwile sa teraz dziwne. Tak, to chyba będzie najlepsze określnie. Są przede wszystkim inne, zupełnie inne spojrzenie na wszystko. Spojrzenie przez zimny poranek, zamglone podwórko, szybę obsianą kroplami deszczu. Tak, to już jesień i to ona wszystko zmienia. Przecież to tylko pora roku, jedna z czeterch, mówi się, że najgorsza. Najgorsza dlatego, że nie potrafimy docenić jej egzystencji, pomocy jaką nas obdarza. Chwil przemyśleń, spokoju i gorącej herbaty. Ja to doceniam, cenię wszystkie te dziwne chwile, mimo, że łatwe nie sa, ale kto mówił, że będzie łatwo. Jeśli są dobre chwile to muszą być i złe, bez zła nie zaznalibyśmy dobra. Niby przeciwnieństwa a takie do siebie podobne. Odwieczne pytanie - dobro czy zło? - to chyba bez znaczenia, bo i w tym i tym są pozytywy i negatywy, to jest jedność. Tego nie da się podzielić, określić odzielnie mianem dobra i zła, to po prostu jest. Eh.. mogłabym chyba jeszcze długo pisać, jak to się mówi poczułam wiatr w skrzydłach, ale czas już lądować, codzienność woła. Jutro przemarsz, trzeba rano wstać i trochę pomarznąć. Ale to co, mimo wszystko nawet na samą myśl się uśmiecham, w końcu będą tam ONI, Ci, których przecież za nic bym nie opuściła, wszyscy. Branoc :*