Bardzo lubię ten czas - kolejny rok życia i nowy rok kalendarzowy. Nowy start, nowe możliwości, szanse, marzenia. I poczucie, że nie mam żadnych spektakularnych punktów w postanowieniach noworocznych, bo te obszary mojego życia, na które mam wpływ, są dokładnie takie, jak chcę. Być może poprawić czasy na 5 i 10 km, ale przecież już biegam, i to już pół roku bez 3 dni, regularnie i sumiennie, więc poprawa czasów jest jakby naturalnym krokiem. Szczególnie na wiosnę, kiedy powietrze trochę się ociepli, organizm nie będzie potrzebował takiej ilości energii, by poruszać się w tak niskich temperaturach i będę mogła spokojnie dać sobie wycisk w postaci treningów interwałowych, bez strachu o przeziębienie, czy ślizganie się po zamarzniętej drodze. Być może nieco regularniejsze treningi poza-biegowe, czyli joga (dokończyć 30-dniowe wyzwanie, zacząć i ukończyć 10-dniowe noworoczne wyzwanie abs, wrócić do październikowo-listopadowego poziomu rozciągnięcia, gdy spokojnie dotykałam glową kolan) i mixer cardio, co by spróbować czegoś nowego i wzmocnić mięśnie. Mój związek nie wymaga żadnych postanowień, tak samo jak sprawy uczelniane, sposób odżywiania. Może "nie zaczynać nowego serialu" będzie dobrym postanowieniem ;) I najogólniej po prostu kontynuować to, co rozpoczęłam w 2013. Moją mega skomplikowaną i hardkorową magisterkę, naukę włoskiego, pracę nad sobą na różnych poziomach, itp, itd. Może moglibyśmy częściej chodzić potańczyć z Michałem, o :) A na wiosnę zacznę mu robić treningi interwałowe, na co już się zgodził, żeby zaczął ze mną regularnie biegać. W końcu jak będziemy razem mieszkać, no to nie ma innego wyjścia, a że jest chętny, to czegóż chcieć więcej :)
Póki co trzeba wracać na ziemię. Terminy naglą. W grubej pidżamie i skarpetach, pod kołdrą i kocem, z gorącą lipą z miodem i cytryną, obłożona książkami i zeszytami, przy niemiłym towarzystwie posylwestrowego (jednak podroż do felicity zrobiła swoje...) bólu gardła i kataru, otworzyłam nowy plik w wordzie. Łudzę się, że teraz to już pójdzie z górki. Pracę z badań nad związkiem postaw rodzicielskich i przemocy doświadczanej w dzieciństwie z zachowaniami autodestrukcyjnymi przejawianymi w życiu dorosłym czas zacząć :)