...nad Jarra:)
...a tak w ogole to nareszcie jestem;p...bo mi komp siadl i jakis czas nie bylo dostepu...i trzeba bylo nowego kompa niestety bo laptopika naszego trzeba bedzie do Polski zawiesc zeby dane odzyskac...oj....no tak niefartownie to wyszlo...ale bywa...
...takze czasem trzeba sie bedzie wczytac bo juz polskich znakow nie mam;)...
a u nas przez ten czas troszke sie wydarzylo...ale nie dam rady wszystkiego opisac i pewnie nawet nie wszystko juz pamietam ale zdam relacje z ostatnich dni po krotce...
od czego by tu zaczac...no wiec dzien sie ustabilizowal...Julia codzi do szkoly, jest zadowolona, Szczepan pracuje, za to u mnie nieco gorzej...bo okazuje sie ze niekoniecznie szybko dostane prace jak mi sie zdawalo:(...a to dla tego ze Australijczycy maja hopla na punkcie referencji, ktorych ja nie posiadam bo zaraz po studiach pojechalam przeciez do Anglii do Szczepka...nie wspominajac juz o stazu...takze mina mi nieco zrzedla:(...bo o byle jaka prace moglam sie tez starac w Anglii blizej domu...w ogole to nekaja nas rozterki czy aby dobrze zrobilismy...owszem jest tu pieknie, milo i cieplo, Szczepan ma dobra prace, szkola Julii tez ok ale jednak cos nie gra...na wize czasowej ktora posiadamy nie ma zadnych doplat co juz jest ogromnym przeciwienstwem Anglii, a co gorsza placi sie tu slono za kazde uslugi typu lekarz,panstwowa szkole(!) itp...dopiero po jakichs 2,3 latach po otrzymaniu stalego pobytu, oczywiscie po zdaniu egzaminu i innych obowiazkach mogloby sie zaczac spokojne zycie...
taaa...ale skad mam wiedziec czy aby w takim razie ja dostane prace w zawodzie tu kiedykolwiek skoro nie mam stazu...oj....ciezkie mysli nad nami...a dodatkowo nasi znajomi-moja bratnia duszka Dorcia w Angliii, ktorych tam sciagnelismy radza sobie tam swietnie...a ja juz to pomijajac tesknie jak cholera...zwlaszcza za naszymi rozmowami, naszym Barrow, bliskoscia Polski...oj poprostu mam sentyment, oktorym nawet do konca nie wiedzialam dopoki tu nie przyjechalismy....
...takze narazie zdecydowalismy ze dajemy sobie troche czasu w przepieknej Australii...ale powrotu nie wykluczamy choc byloby szkoda...
acha...poznalam wreszcie Przemka i Monike z bloga, ktorego linka macie z boku mojego pb:)...z dwojka uroczych dzieciaczkow-Ewcia(5) i Tomkiem(3) :)naprawde bardzo sympatyczni ludzie:)...maja tu juz obywatelstwo i wiele wiedza, zwiedzili a ich opowiesci o uroczych zakatkach Australii sa serio fascynujace chwilami:)
znamy tez nieco mamy polskich chlopcow z klasy niuni...tez fajne babki, ale na razie to tylko znikome poznanie...ale jestesmy umowieni na blizssze spotkania:)...moge powiedziec tylko tyle ze Gosia to gaduala;)...a Ania jest tu juz 17 lat...takze nieco starsza bym miala kolezanke;p(43)...:)
...tak wiec tyle...a dalej bedxzie na biezaco mam nadzieje:)...
...jest ok ale spodziewalam sie lepszego samopoczucia...jesli dluzszy czas bedzie nie bardzo...zdecydujemy co dalej...na razie dajemy sobie szanse w pieknej krainie Ozich;)...
pozdrowionka i mam nadzieje w najblizszym czasie po malu u Was pokomentowac:)...BUZIACZKI:***
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24