Moja ulubiona melodia mówi chyba o mnie
Easy rider czyli pieszy jeździec
A kiedy nic już nie miałem
W mieście do roboty
Bo na większość poetów
Skończył się tu popyt
Wsiadłem w auto i rzekłem
Pora mi uciekać
Do tej Polski, gdzie jeszcze
Kocha się człowieka
Tam gdzie rowy przydrożne
Zabarwione mleczem
Zapraszają wędrowców
Wstąpcie do miasteczek
Easy rider przeszło mi przez głowę
Easy rider głupiec jednym słowem
Lecz ciągnęły mnie panny
Ciepłe jak poranek
Kiedy mleko skwaszone
Wnoszą mi na ganek
Easy rider
W miasteczku pierwszym
Zamknięty był jedyny hotel
Bo personel miał wolne
Właśnie w tę sobotę
A w prywatnym mieszkaniu
Drzwi otworzył blondyn
I zapytał mnie z miejsca
Jakie masz poglądy
Sprawiedliwość i prawda
To jest dla mnie wszystko
Wtedy padła odpowiedź
Zjeżdżaj aktywisto
Easy rider przeszło mi przez głowę
Easy rider głupiec jednym słowem
Lecz ciągnęły mnie dalej
Wierzby malowane
I te nasze dziewczyny
Ładne jak z pisanek
Easy rider
W następnym domku z ogródkiem
Miejski prokurator
Różom kolce przycinał
Równo ciął sekator
Przywitałem się grzecznie
Prosząc o mieszkanie
On zapytał mnie tylko
Jakie masz pan zdanie
Sprawiedliwość i prawda
To jest dla mnie wszystko
Usłyszałem odpowiedź
Odejdź ekstremisto
Easy rider przeszło mi przez głowę
Easy rider głupiec jednym słowem
Lecz ciągnęło mnie jeszcze
Do gościnnych wiosek
Gdzie częstują każdego
Miodem i bigosem
Easy rider
Solidny dom z pruskiej cegły
Siatką ogrodzony
I na bramie tabliczka
Obcym wstęp wzbroniony
A na ganku gospodarz
Czerstwy jak bochenek
Wziął przywitał pytaniem
Co najbardziej cenię