Czy to, że dzisiejszy świat obraca się wokół kłamstwa i obłudy oznacza, że mamy się mu poddać? Czy w związku z tym, że wszyscy są "tacy i tacy" my mamy się zachowywać tak samo? Nie kręci mnie udawanie zainteresowania. Chcę wiedzieć - pytam. Nie chcę - nie pytam. I choć nieraz ta moja szczerość doprowadziła do wymiany zdań, nie widzę problemu. W przeciwieństwie do innych, dla których prawdomówność w świecie kłamstwa jest czymś nienaturalnym i którzy nie potrafią stawić czoła prawdzie. Nie, nie mam zamiaru być taką jak inni. W moim życiu to ja jestem głównym bohaterem i scenarzystą zarazem. Mimo, że odrobinę wierzę w przeznaczenie.
Wczorajszy piątek 13-ego był chyba najpiękniejszym piątkiem 13-ego w moim życiu. Nie będę wspominać tych pechowych (a było kilka), ani tych niepechowych.
Wczoraj ostatni raz w życiu byłam na lekcji PO, chemii i filozofii (mniejszy żal). W czwartek na fizyce. Tydzień temu na biologii. W poniedziałek pożegnam się z geografią. Czyż życie humanisty nie jest piękne? Odchodzi 6 przedmiotów, dojdą 3 (?). A jak to ulga - wiedzieć, że lekcje fizyki, chemii, geo się już nie powtórzą... :).
Nie, nie będę zdawała na maturze filozofii. Choćby dlatego, że wprowadzą ją rok później.
zakochałam się w soundtracku z Once... Take this sinking boat... :)