Sobotnia ekipa, a raczej jej część. Buraki jedne.
Jano, Kubuś, Mysza i kochany kościsty "braciszek"- Paweł.
Hem, hem... Jutro do lekarza, a potem jeszcze się zobaczy. Może szkoła, może nie.
I znów brak laptopa. Bark laptopa=brak photobloga. Nie znoszę mojego komputera!