Synku, jestem z Ciebie dumna! Trzy dni zabawy w żłobku i pierwsza mała infekcja
Na dokładkę dwie dwójki na dole wychodzą... Dobrze, że chcesz cokolwiek jeść i duuużo pijesz. Ja przetrwam. Zapas kawy i mleka jest :)
A jak u Was sezon przeziębieniowo-grypowy?
W końcu się doczekałam śniegu i po niekąd już żałuję. Całe szczęście w nieszczęściu wszystko skoczyło się dobrze :)
Ubolewam nad faktem tego, że będę musiała zacząć praktykować to, że będę dodawać zdjęcia tutaj za pomocą telefonu. Jak będę chciała coś dłuższego napisać, powinnam być przy komputerze edytować wpis i pisać, pisać i pisać. Mimo to, nie zrażę się do photobloga :)
Także... Mój żłobkowicz adaptuje się dobrze. Czułam, że będzie ok, lecz cień obaw zawsze jest... Zobaczymy jak będzie jak ja wrócę do pracy...
Ja już oswajam się z myślą, że wracam. Przygotowuję się merytorycznie i dydaktycznie do pracy.
Dziś nawet miałam okazję być chwilę "na starych śmieciach" i cieszę się, że mam taką pracę.
Kocham swoją pracę, nawet jak dzieci są trudne, wszystko mnie wkur**a, i jak mam po prostu pod górkę.
Jak to mówię rozwijać się w tym co się kocha robić i od razu życie jest piękniejsze :)
No i stało się! Za dwa dni adaptacja synka w żłobku. Ja wracam do pracy za 10 dni a mój synek za 12 dni ma swoje pierwsze urodziny... moje są za 4 dni, ale to akurat mało ważne.
Czas ucieka nam przez palce... dużo jest we mnie emocji, których nie mogę zidentyfikować... radość z powrotu do pracy? Obawa o adaptację swojego dziecka? Nie mogę spać, bo już chce go przyzwyczajać do spania w swoim pokoju w swoim łóżeczku...
Tyle sprzeczności....
Nie ja pierwsza i ostatnia się z tym mierzę, lecz po raz pierwszy mi jest po prostu trudno....
Z racji tego, że moje dni wolne są policzone i mój powrót do pracy już mnie prawie dogania, korzystam z chwili wolności :)
Odkąd tu mieszkamy (27 lutego będzie rok) to dziś pierwszy raz w łóżku piliśmy alkohol... to nie byle jaki bo szampan (nie ważne, że najtańszy ale dla nas smaczny)
Może wracamy na właściwe tory i będziemy jechać nie równolegle lecz na tym samym torze? Czas pokaże.
Dziękuję, że jest dobrze.
Dużo bym mogła napisać, że dużo się wydarzyło, że życie piszę różne scenariusze. Jednak siedzi mi w głowie jedna myśl. Upadamy stajemy i trzeba patrzeć na siebie wzajemnie jednak łagodniej.
Układam sobie wszystko w głowie i zbieram się w sobie najlepiej jak umiem.
Jest dobrze.
To zdjęcie zdecydowanie sprawiło, że trudy dzisiejszego dnia uciekły daleko. Sama radość dziecka już jest Twoją radością. Ta super siłą i to wszechogarniające szczęście, że może chodzić tak jak My dorośli jest wręcz zaraźliwa. Nie o tym jednak planowałam dzisiaj pisać.
Nie będzie podsumowania roku, a mam sporo do podsumowania. Zaczynając od narodzin synka, zmianą wyglądu i na zmianie wewnętrznej kończąc. Nawet jakby kogoś to ciekawiło to nie czas na takie rozckliwianie i "ojojowanie" nad sobą. Lubiłam i lubię się nad sobą rozckliwiać, lecz im dłużej żyję i mam różnorodne relacje z ludźmi widzę, że uzewnętrznianie się jest trochę "o kant dupy". Z góry przepraszam za słownictwo.
Dziecię śpi, matka może siadać do kompa i pisać. Cały dzień myślała co pisać i wiedziała co dokładnie napiszę. Ach rzeczywistość... Od paru dni męczy mnie myśl, że wszystko co mamy jest niepewne. Dość to egzystencjonalne i jak najbardziej w moim stylu.
Źycie jest nie pewne
Relacje są nie pewne
Konto w banku jest nie pewne
Śmierć jest jedynie pewna
Zdaję sobie sprawę jednak, że pogrążając się w myśleniu nad ulotnością życia i wszystkiego co w nim jest, "strzelamy sobie w kolano". Łatwo jest pisać, żyjcie jakby jutra nie było, ciesz się każdym dniem, bo nie wiesz ile jeszcze dni Ci zostało. Wszystko jak najbardziej tak. Każdy z nas sam musi do tego dość. Musi dojrzeć do tej ulotności życia i do chęci życia pełnymi garściami. Po swojemu przeżyjmy życie, na wariata, bo wiecznym zamartwianiem się stworzymy sami sobie piekło, którego pod koniec swego żywota możemy żałować. Podsumuję mój wywód słowami śp. Franciszka Pieczki
"Życie jest za krótkie, a człowiek kłóci się o bzdety. Dziś myślę: Po co? Trzeba było mówić więcej dobrych słów. Zostaje żal do siebie i do czasu."
Dobrej nocy.
W niedzielę mały brzdąc zdobył kolejny level
Planowałam inny wpis. Zawsze wychodzi inaczej dlatego pojawia się ten :)
Udało się dojechać bezpieczeństwa w moje rodzinne strony więc święta będą rodzinne :)
Nie wiem czy też tak macie, że strasznie długo na coś czekacie i wiecie, że to będzie to o czym zawsze marzyliście, tęskniliście a w istocie dostajecie porządnego kopa w kostkę...
Jak każdy mogłabym życzyć Wam wesołych świąt, lecz życzę Wam byście dostali to na co czekacie i za czym tęsknicie, by było miłe, serdeczne i byście się czuli kochani i doceniani a przede wszystkim zdrowi nie tylko na umyśle
Dziś cały dzień miałam w głowie to, że wracając na fbl będą częściej wpisy. Tak chciałam by tak było. Ostatni czas trochę to zweryfikował. Kilka spraw na głowie, parę obowiązków. Koniec końców kiedy miałam siadać do komputera i po prostu coś napisać zasypiałam na siedząco. Życie weryfikuje KAŻDE nasze plany i zmienia je na naszą niekorzyść. Wiadomo nie jesteśmy maszynami by funkcjonować cały dzień i całą noc na pełnych obrotach bez wspomagaczy jakichkolwiek. Dlatego dzisiaj po prostu zrobiłam wszystko by mieć czas na ten wpis. Jak widać kolejna włosowa zmiana. Jak dla mnie na korzyść, bo na tym mi zależało. Głowa nadal ta sama jednak ostatnio miewam nie za ciekawe nastroje. Jestem bardzo podatna na zmianę pogody i to się przekłada w 100% na moje samopoczucie.
https://www.youtube.com/watch?v=4PkcfQtibmU
Kiedy masz już dość, szukasz ukojenia w modlitwie i w świadectwach ewangelizatorów. W głębi ducha wiesz, że to Ci da powera i pozwoli Ci patrzeć zupełnie inaczej na dość trywialne sprawy. Zasypiasz z niepokojem i następnego dnia perspektywa na świetny dzień nie wygląda za dobrze. Robisz te wszystkie rzeczy, które zawsze robisz. Odsłaniasz okno a tu Bogu przypomina Ci o sobie. Udowadnia Ci namacalnie, że ciągle czuwa nad Twoim życiem. Wie, że potrzebujesz Go też widzieć, że jednak nie zostawia Cię kiedy Ty go wołasz. Wie, że to Ty miałeś to zobaczyć, to było specjalnie dla Ciebie... Teraz wszystko staje się łatwiejsze i lżejsze. Ciężar codzienności już Cię tak nie dobija, Twoje wnętrze już nie kipi złością. Przyszedł spokój.
Dziękuję Ci Panie Bogu!!!