Wypiłam dzisiaj 2 kawy. Wzrusza mnie to, że za oknem nareszcie normalna pogoda. Nie mogę się doczekać rowerów na końce świata i do mcdonalds, czytania książek na balkonie, spacerów takich jak wyżej, chodzenia po szkole na lody i do parku, wakacji, braku obowiązków, spania do południa, picia w plenerze, jeziora, jarocina, systemu, woodstocku, całych dni w basenie, spotkana czubków, wychodzenia z domu w czymkolwiek, bez tony swetrów i kurtek, narzekania, że nic mi się nie chce, bo jest za gorąco. Ostatnio stwierdziłam, że w byciu szczęśliwym przeszkadza mi tylko mój własny egoizm. Nigdy nie potrafiłam docenić tego co mam. A mam dużo, a przede wszystkim zajebistych ludzi obok. Nie wiem jak jeszcze ze mną wytrzymujecie. Idę jeść pizzę, a dietę znów muszę przełożyć na 'jutro' :)
Tak bardzo mądry post.