A tak było wczoraj po południu... Albo w południe? Nie wiem. Wiem, że miałam zalany dom w połowie. Na dole połowę pokoju gościnnego a na górze mój i mamy pokój. Ale nie tylko my ucierpiałyśmy. Znajomy zostawił okno otwarte w kuchni, więc jego żona musiała jechać i je zamknąć, inni znajomi podnosili mury i nie mają jeszcze dachu a folia która była na więźbie zapadła się pod masą wody i wpadła do środka tak, że całe mieszkanie zostało zalane... (2 piętra), na moje przedszkole zwaliło się drzewo i ucierpiała jadalnia oraz pokój dla starszaków, Piastowska i w ogóle całe centrum zakorkowane były bo połamały się drzewa, na dworcu pociągi poopóźniane, bo trakcje kolejowe się pozrywały, w KEN-ie wybita szyba i woda w środku... CUDOWNIE!...
Ogólnie humor dobry z kilku względów...
Jutro z mamą na zakupy
Jutro do lekarza wypełnić ostatnie luki w karcie obozowej
+ something others...
I would hold you in my arms
I would take the pain away
Thank you for all you've done
Forgive all your mistakes
There's nothing I wouldn't do
To hear your voice again
Sometimes I wanna call you
But I know you won't be there
i tłumaczenie... albo lepiej nie...?
:*.