Zachód słońca - Saloniki.

Piątek. Wkońcu. Mamy już połowe wrzesnia za soba, póki co nie jest źle, parę pozytwnych ocen wpadło do dziennika.  Jest w sumie ok. Oby tak dalej. Ten rok zaczął się inaczej? Może troszkę.. A może to ja się zmieniłam? Może to moje podejście do nie których spraw się zmieniło? Czy na lepsze, niewiem..Czas pokaże. Aczkolwiek, cały czas wyznaje jedną zasadę, którą wtukła mi do głowy pewna osoba, to chyba ona mnie zmieniła w pewnym sensie. W każdym razie dziękuję.

Kończyłam te wakacje i równocześnie zaczynałam ten rok z pewną nadzieją, chęcią i wgl do pewnej rzeczy, można powiedzieć, takie, moja małe 'marzenie'. Ale ostatnio czuję , że niic z tego dobrego nie wyjdzie.

Wogole jesienna pogoda zaczyna dobijać. Albo ta monotonnosc, która teraz nastala? Trzeba się przyzwyczaić, wakacje się skończyły.

Wciąż brakuje mi czegoś. Tak bardzo. Może to dziwne, a może nie, ale jednak taka jest prawda.

Kończę, dość moich wypocin. Dobranoc wszem i wobec.