photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 20 MARCA 2012

Assassin.

Naprawdę był mi bliski. Nie interesowaliśmy się tym samym i właściwie byliśmy zupełnymi przeciwieństwami. Oboje lubiliśmy komputery, ale On się na tym znał. Ja byłam w tym dziale nauki zupełnie bezradna. Zawsze pytałam się go, jak włączyć grę, którą mi ściągnął i męczyłam go o pomoc, gdy nie było obrazu. Potem przeczytawszy wszystkie te wiadomości naprawdę nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać. Były takie dziecinne i sieroce... On cierpliwie odpowiadał i starał się mi pomóc z każdym problemem. Był dobrym kolegą. Ściągał mi gry, ponieważ sama bałam się usłyszawszy plotki o "pobudce" policji. Patrzył na mnie z pobłażliwym uśmiechem, gdy marudziłam na temat niemożliwego do przejścia tutoriala. Pytał się, czy gra mi się podoba i jaką mam teraz misję. Lubiłam takie rozmowy.

Ja interesowałam się Japonią. Anime i manga zawsze stały u mnie na pierwszym miejscu. Byłam typowym przykładem kochającej fan girl, piszczącej na widok swojego idola. Podczas, gdy ja byłam upartą, rozpieszczoną księżniczką, on był spokojnym i normalnym chłopakiem. Interesował się głównie komputerami i pisaniem. Nigdy nie przeczytałam żadnego jego opowiadania, choć bardzo bym chciała. Podobno nawet napisał całą książkę! Nikomu nie chce jej pokazać, bo wciąż uważa, że daleko jej do ideału.

Na początku był dla mnie kolegą. Dobrym kolegą, z którym wreszcie można pogadać na normalne tematy, związane z grami. Kimś, kto może pomóc mi zapoznać się z rozchwytywanymi tytułami gier i pożyczyć, dać okazję do zagrania. To było z jego strony naprawdę miłe! Po kilku dniach przyłapywałam się na myślach związanych z nami oboje. Często były jednoznaczne. Na przerwach kątem oka przyglądałam się mu i dostrzegałam jego zalety; Cudownie wyglądałby w szatach Altaira lub Ezia. Myślałam, jak wspaniale byłoby wspólnie uszyć stroje zabójców i wspólnie zrobić cosplay. Uśmiechałam się na wyobrażenie jego, ubranego w biel i czerwień. 

Gdy zdałam sobie sprawę z delikatnego uczucia, jakim go darzę, postanowiłam się przełamać.       Dzień w dzień starałam zamienić z nim choć kilka słów. Zawsze żegnałam się na odchodne i witałam na przychodne. Mimo  wszystkich moich cech, wciąż byłam nieśmiała. Nie miałam doświadczenia w kontaktach międzyludzkich, a szczególnie w kontaktach z płcią przeciwną. Dodatkowo brakowało mi pewności siebie i miałam niską samoocenę. Nosiłam glany, spodnie i grubą bluzę. Jak ktoś mojego pokroju mógłby się spodobać normalnemu chłopakowi? Tak więc powoli starałam się zmienić to wszystko. Chciałam być odważniejsza i pewniejsza. Chciałam, by inni postrzegali mnie jako dziewczynę, a nie kumpla. Wciąż nie rozmawiałam z nim za dużo. Bałam się, że to wyjdzie na podejrzane i, że ktoś się domyśli. Zazwyczaj chwili szczęścia mogłam zaznać w środy, ponieważ razem ze mną i swoim kolegą czekał na dodatkową lekcję. Wtedy zazwyczaj starałam się zaprezentować z jak najlepszej strony. Byłam naturalna, ale jednocześnie starałam się uśmiechać. Łudziłam się, że to o dziewczęcym uśmiechu to nie tylko plotki rozsiane przez same dziewczyny. Właściwie to podobał mi się taki stan rzeczy. Zawsze mogłam się do niego zwrócić o pomoc, bez skrępowania. Był to zawsze temat podtrzymujący rozmowę. Właściwie, to był jedyny temat, o którym mogliśmy razem rozmawiać.

Mimo wszystko, po pewnym czasie zatęskniłam do nieco bliższych relacji. Trochę mnie to przybiło, ponieważ nic nie zapowiadało zmiany. W środy z nim rozmawiałam, na innych przerwach sporadycznie zagadałam. Zdawałam sobie sprawę, że on nie czyta mi w myślach, ale powiedzenie mu wszystkiego wydawało się niemożliwe. Bałam się mu narzucać i zepsuć wszystko. Oboje czulibyśmy się dużo mniej swobodnie po odmowie. Postanowiłam zignorować swoje uczucia i przeczekać, aż on stanie się dla mnie po prostu przyjacielem. Mój umysł całkowicie ze mną współpracował, natomiast serce nie miało ochoty ani czasu na walkę przeciwko sobie. Pompowało krew szybciej za każdym razem, gdy go zobaczyłam. Próbowało uspokoić tempo, gdy rozmawiałam z nim. Po całym dniu do domu przychodziłam na czterech kończynach, przez zmęczenie. Gdy zapadał mrok, mój mózg zawsze pokazywał mi jego twarz, długie nogi, szczupłą sylwetkę. Jakby specjalnie prowokował serce! Było to powodem mojego niewysypiania się nawet w weekendy. Pogorszyłam się w nauce, nie rozumiałam słów nauczycieli. Mniej się uśmiechałam, nie raz byłam drażliwa. Przypominałam jeża, który stroszy swoje kły przy każdym kontakcie z inną istotą. Coraz mniej z nim rozmawiałam. Ograniczało się to do suchych i bezsensownych small talk.

Pewnego razu po lekcjach, jak zwykle, ubrałam szalik i w swojej wciąż za zimnej na obecną pogodę bluzie popchnęłam ciężkie wrota szkoły. Było wyjątkowo zimno, padał deszcz. Jakby w chwili zawachania stanęłam tak, ukryta pod daszkiem i myślałam, czy ryzykować moczeniem słuchawek, czy wyciągnąć małe, wkładane bezpośrednio do uszu. Nagle usłyszałam znajomy głos.

- Hej.
- O... Hej. Ty jeszcze nie na przystanku? - uśmiechnęłam się skromnie.

- Musiałem coś załatwić, związanego z kółkiem.

- Rozumiem. W takim razie... Miłego dnia!

- Umm. Tak, miłego... - odparł, po czym wyszedł na ulewę.

Komentarze

~shi A możesz się nie zgadzać _^_ Jestem ciepłolubnym stworzeniem, które uwielbia popylać w krótkim rękawku i spodenkach. Nie każdy ma jakieś dziwne potrzeby noszenia wciąż długiego rękawu~~
26/03/2012 22:19:33

Informacje o kyanon


Inni zdjęcia: Pamiętniki z wakacji bluebird11:) dorcia2700:* patrusia1991gd19.7.25 inoeliaZiew Ziew ;) svartig4ldur... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24