"Macavity, Macavity, there's no one like Macavity
He's a fiend in feline shape
A monster of depravity
You may meet him in a by-street
You may see him in the square
But when a crime's discovered then Macavity's not there!"
Od dziś mój-nie-mój kot nazywa się Makiawel. Dlaczego? Bo poznałam go już na tyle, żeby stwierdzić, że to imię do niego idealnie pasuje. Mimo, że znam go tak słabo, jak tylko słabo można znać kota...
Po miesiącu przebywania z dorosłym psem, pies ów nie ma raczej już nas czym zaskoczyć. Makiawel zaskakuje mnie na każdym kroku. Nigdy nie wiesz co zrobi za chwilę, jak się zachowa, czy będzie na ciebie prychać i krzyczeć o byle co, czy zacznie się łasić i miziać łebkiem o twoje glany. Dziś rano musiałam znów je zapastować na szybkiego bo miałam piękną, białawą szramę idącą przez cały czubek lewego buta. Pierwszy raz pastowałam buta cichaczem w 2 minuty. Konspiracja...
Mrrrrau... ^^
To pierwsze i ostatnie jego zdjęcie.
Nie chcę się nim rządzić, nie jest moją własnością.
Więc nie będę wstawiać jego zdjęć.
Jeszcze by się obraził ;)
Użytkownik krolewnabanitow
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.