


Kochani,
prawdą jest, że zaburzenia odżywiania mają podłoże emocjonalne.
Albo kontrolować emocje i je zagłodzić. A tym samym siebie. I powoli się zabijać.
Albo stracić nad nimi kontrolę i objadać się i wymiotować. I też w ten sposób się zabijać.
Trzeba stanąć w prawdzie.
DAĆ SOBIE PRAWO CZUĆ.
Jeśli już poczuję, DAĆ SOBIE PRAWO PRZEŻYWAĆ.
Jeśli przeżywam, DAĆ SOBIE CZAS, aby z tymi uczuciami i emocjami pobyć.
One miną. Wzburzenie uciszy się. Potrzeba tylko czasu. I akceptacji stanu emocjonalnego,
w jakim jestem. Tym więcej akceptacji, im bardziej jest on trudny i nieprzyjemny.
ED jest ucieczką od tego co trudne, od tego co nieprzyjemne.
Trzeba stawić czoła, żeby zacząć ŻYĆ.
W poprzednim poście napisałam o tym, że wyszłam z ED.
Uczę się obserwacji emocji. Uczę się przeżywać. Uczę się dawać sobie prawo do tego, co i jak przeżywam. Uczę się nie oceniać siebie. Uczę się być dla siebie mniej surową i wymagającą.
Wiem jedno - trzeba mi uważać, aby ponownie nie uciekać przez ED od ŻYCIA.
Jezus jest Drogą.
Jezus jest Prawdą.
Jezus jest Życiem.
"Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem." (J 14,6)
Sam tak o sobie powiedział.
I ja tego doświadczam - jak codziennie dokonuje się we mnie Cud Zmartwychwstania.
Życie nie byłoby możliwe BEZ Niego.
Jezus jest moim Panem.
Jezus jest moim Bogiem.
Jezus jest moim Życiem.
Z przerażeniem patrzę na mikrowojny z chrześcijaństwem. Jej przejaw na dzisiejszym zdjęciu. Serce z bólu pęka.
Jezus - Miłość przez ludzi niekochana.