Photoblog.pl

Załóż konto

The Light of Falling Stars 
zapisz

Wyświetleń: 162

Czołem.

 

No cóż, stało się. Radek wybył do roboty. Tak jak przez resztę mijającego tygodnia, Mąż zaczyna pracę o dziewiątej i pozostaje w niej do siedemnastej. Pocieszam się za wszelką cenę myślą, że za pasem weekend. Przed nami dwa dni totalnej wolności! Oczywiście, nie zamierzamy ich zmarnować, absolutnie. Zaczynamy już snuć niewinne plany, co poczniemy z okazji wolnego. Jedno jest pewne: dokądś się wybierzemy. Ale dokąd? Mamy tyle opcji... Fajnie, że możemy wybierać. Jutro rano uzgodnimy pewnie, dokąd zawędrujemy. Marzy mi się w tajemnicy, żebyśmy zahaczyli o kawiarnię, ale obawiam się, że Mężowi nie spodoba się ten pomysł. Musimy się ruszać, przede wszystkim ruszać. Jestem przekonana, że zgubiłam te pięć kilogramów podczas długich przechadzek na świeżym powietrzu. Okej, bieżnia zapewne maczała w tym palce, ale nie zastąpi przebieżek po Olsztynie. Tak więc, trzeba jakoś przebrnąć przez piątek.

 

Kurczę, byłoby doprawdy pięknie, gdyby nie świadomość, że w poniedziałek czeka mnie wizyta u dentysty... Boję się, co Pani Doktor powie o mojej niedomagającej ósemce... Nie zgadzam się na żadne usuwanie. Będę prosiła Dentystkę, aby ratowała ząb. Wierzę, że uda się go naprawić. Oczywiście, na pierwszym miejscu czeka lewy kieł, w którym tkwi fleczer. Nie obawiam się jednak leczenia kanałowego - przechodziłam je już dwa razy i prawie nie czułam bólu. Po przygodzie ze skalingiem nie jest to straszne. Na myśl o potencjalnej ekstrakcji jednak robi mi się słabo... Poproszę Panią Doktor, żeby ratowała ósemkę. Wierzę, że nie jest jeszcze spisana na straty... Ufam Pani Stomatolog. Naprawdę, nie chciałabym znów zmieniać lekarza. Polubiłam Panią Doktor i nie chciałabym się z nią rozstawać... Radek zapewnia mnie, że na pewno uda się uratować zębisko. Trzymam Męża za słowo... Ech, tak wiele zębów czeka w kolejce do leczenia! Teraz mam nauczkę, że należy CODZIENNIE szczotkować zęby. I to dokładnie. Zresztą, warto teraz o nie dbać, bowiem po skalingu wyglądają bardzo ładnie.

 

Wczoraj wieczorem, po powrocie Radka z pracy, wybraliśmy się na krótki spacer. Zdziwiliśmy się, że jest aż tak zimno. Znów wieje chodny, nieprzyjemny wiatr. Przecież jeszcze przedwczoraj z nieba lał się prawdziwy żar! Było tak gorąco, że szukaliśmy schronienia w cieniu i cieszyliśmy się, że wieje lekki, orzeźwiający wiaterek! Ba! Powoli zaczynaliśmy narzekać, że jest za ciepło! Dacie wiarę? Czyżby Matka Natura znów postanowiła pomarudzić? Czyżby znów kaprysiła? Wyszliśmy z domu bez wierzchniego okrycia. Radek skoczył po bluzę dla mnie. Zapytałam, dlaczego sam nie ubrał się cieplej. Mąż odparł, że jest mu gorąco. Cóż, nie oponowałam... Wkrótce jednak zrobiło się tak zimno, że Mąż pożałował, że pozostał w samej koszulce.

 

Pobłąkaliśmy się po osiedlu. Radek cyknął parę przednich kadrów kwiatkom w pobliskim ogródku. O ten ogródek dba bardzo, bardzo miła pani. Szkoda, że jej nie spotkaliśmy. Ogródek jest po prostu zachwycający, widać, że pani o niego naprawdę dba, że jest pielęgnowany z pasją. 

 

Ach, dziś Dzień Matki! Czekam, aż obudzi się Mama. Chciałabym złożyć jej życzenia...

 

Za moment udam się do kuchni, po kawę. To moja pierwsza kawa tego dnia, więc mogę wypić ją z czystym sumieniem. Chyba już uniezależniłam się od kofeiny, bowiem przestałam żłopać po pięć kubków dziennie tego ożywczego napoju. Nie umiem jednak sprawnie funkcjonować bez odrobiny kawy. Po prostu mój organizm jej potrzebuje. Żeby nie przesadzać, pijam również zieloną herbatę, która smakuje mi równie dobrze, jak kawa. No i zielona herbata ma bardzo dobry wpływ na człowieka i wspomaga odchudzanie. Pamiętam, że w czasach licealnych żłopałam herbatę zawzięcie. Ba! Nalewałam ją do termosu i zabierałam do szkoły, by chłeptać w przerwach międzylekcyjnych.

 

Bzy i konwalie zerwane przez Radka powoli przekwitają. :( Szkoda, tak pięknie pachniało w całej chałupce... To takie przykre, że kwiaty więdną, a ludzie umierają... W takich chwilach zaczynam się gubić i tracę wiarę w sens ludzkiej egzystencji... Chyba nigdy nie zrozumiem, dlaczego musimy umierać. Chyba nigdy nie pojmę, po co człowiek się rodzi, skoro na kilkadziesiąt lat znika bez śladu z tej planety. Dlaczego urodziłam się sobą, a nie - dla przykładu - Radkiem albo moją Mamą? Co zadecydowało, że znajduję się w swoim ciele? Śmierć... Jeśli coś mnie w życiu jeszcze przeraża, to właśnie ona. Jak to możliwe, że pewnego razu po prostu moje serce skończy bieg? Jakim cudem zapakują mnie w trumnę i zakopią wiele metrów pod ziemią? Dlaczego moje ciało, o które tak dbałam, tak zwyczajnie zgnije?! Tak, będą mnie trawiły czerwie... Jeśli po śmierci czeka na człowieka taka sama pustka, jak przed narodzeniem, to nie dostrzegam sensu i celu naszego żywota... Uch, wybaczcie mi tę melancholię. Cóż, lubię od czasu do czasu tak pomarudzić. ;) Może są to tematu tabu, ale ja lubię nawijać w podobny sposób. Chyba została mi skaza na psychice po lekcjach filozofii w liceum. ;)

 

Aj, brak kofeiny daje się we znaki. Idę zaparzyć kawę. O, na śniadanie ponoć czekają mnie rogaliki! Mniam. Mam tylko nadzieję, że moje zębiska się im nie sprzeciwią... Doprawdy, boję się poniedziałkowej wizyty u dentysty, ale jednocześnie nie mogę się jej doczekać!

 

Wczoraj wieczorem, po powrocie ze spaceru, dostałam nagłego natchnienia i skleciłam króciutkie opowiadanko. Nie wiem, jaka jest jego wartość... Ale po prostu poczułam nieprzemożną potrzebę pisania. Przypomniał mi się Mroczny Mesjasz... Kurczę, lubię do niego wracać i nic na to nie poradzę. Dziwię się, że już na samym początku nie zaczęłam pisać wierszy poświęconych jego osobie... Usiłowałam płodzić prozę, ale - moim zdaniem - był to przerost formy nad treścią... Dlatego też książka pozostała bez kontynuacji. Niestety albo... (nie)stety. Współczuję każdemu, kto to wertował. ;) Chyba nie nadaję się na pisarkę, bo zwyczajnie jest mi szkoda czasu i energii na wielogodzinne stukanie w klawiaturę. Zdecydowanie wolę udzielanie się na blogu.

 

Kochani, to na razie tyle. Miłego piątku! Do napisania potem!

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika koziorowska.
northerka Ósemki często się psują i może to przechodzić na inne zęby więc chyba i tak warto będzie ją kiedyś usunąć, jak górne to pół biedy bo miałam 2 usunięte po parę sekund :) Gorzej z dolnymi dlatego jeszcze się nie zapisałam nawet ;d
Miłego wieczoru i weekendu! :)
26/05/2023 18:17:49