Gdy mam chandre...
No cóż wspomnienia wzięły górę. Oglądałam zdjęcia z Mikuszewa. To był njlepszy wyjazd w moim życiu. Nie był w egzotycznym kraju, nie było wielkich luksusów, ale miałam pod ręką dwie bardzo ważne dla mnie osoby, Pati i Agatę, którym nie poświęciłam dość czasu na tym obozie właśnie przez niego.
Tolik.
No nie będę ukrywać, że się nim zauroczyłam. Te dredy, gitara i... pare innych rzeczy.
W sumie nie chciała bym tego powtórzyć, nawet tego żałuję, ale tęsknie za tą beztroską i radością życia, cieszenia się chwilą. Gdzieś mi to chyba z czasem uciekło. Może kiedyś znów to znajde.
(W sumie przeskoczył przez ognisko więc powinno być długo mdło i szcześliwie <-- O ZGROZO!)