Coco Chanel.
wczoraj Arek przywiózł do Pomeranii 9 letniego wałacha ujeżdżeniowego (imienia nie pamiętał :P) i wsiadłam na niego na jakieś 15 min zanim Arek z nim zaczął pracę. pozbieraliśmy się, ustępowania robiliśmy oraz chody boczne. a jak zakłusowałam to myślałam, że się rozpłynę... widać, że konisko ma wielki talent ujeżdżeniowy. jak Arek z nim pracował to posiedzieliśmy z Adamem i Monią na hali, pośmialiśmy się, ogl bardzo miło było :) dla takich chwil i takich ludzi warto siedzieć w stajni ;) pod koniec jazdy Arka na tym cudeńku, A poprosił mnie, żebym jeszcze pojeździła chwile. no to ja z bananem na ryjcu szybciutko wskoczyłam, żeby się nie rozmyślił :P ale po chwili zadzwonił wet, że już jest, więc musiałam oddać konisko :c i ogl prawie się przewróciłam jak zsiadałam xD no ale cóż... to bydle miało jakieś 180 cm w kłębie, jak nie więcej xD to nie to samo co Casinka :P a po wizycie wetów u Cas jestem załamana. ogl poprzedni właściciele zrobili mnie w chuja, bo ukryli pewną rzecz :// więc ogl jest chujowo. i to bardzo. najstraszniejsze jest to, że za parę lat koń może mi już po prostu okuleć... eh. ;(
dziś pojeździłyśmy na hali. mogło być lepiej, no ale nie ma co się dziwić Młodej - 5 dni pod siodłem już nie chodziła. ale ogl i tak było lepiej niż ostatnio jak pracowałyśmy. coś mnie jakoś kryzys jeździecki łapie, nic się nie udaje ;/ zmiana dobrze mi zrobi... :)
jutro tylko Cas ma trening, ja będę uczyła się z ziemi :) Arek wsiada na całą godzinę. to dopiero Cas się zdziwi...