utrzymałam bilans, po 16.00 już nic nie zjadłam, tylko zieloną z pół łyżeczki miodu.
troszkę poćwiczyłam, 10 min na stepperze, chciałam więcej, ale tak mi skrzypi, że idzie oszaleć... sporo brzuszków, rozciąganie, jakieś ćwiczonka na nogi, ogólnie z 30 min. cieszę się, bo to leżenie na twardej podłodze uśmierzyło trochę ból kręgosłupa.
jutro nowy dzień, mam nadzieję, że będzie on dobra dla mnie i dla każdej z Was, damy radkę i spełnimy swoje marzenia! :)
czytałam trochę o tej diecie ABC, ale to jest jakaś masakra. ja niestety wiem, że nie mam na tyle silnej woli, poza tym uwielbiam jeść i skoczyło by się to jednym, wielkim napadem. co nie zmienia faktu, że podziwiam wszystkie dziewczyny, kóre wytrzymują choćby tydzień! naprawdę szacunek.
mykam spać, chudego, kochane! :*