jutro sprawdzian z historii. robie megaaa duza sciage.
ostatnio tworze sztuke :33 nawet niezle mi to idzie. nie pytajcie lepiej co mnie do tego zmusza lekko zachecajac..
a nie mam juz sily. jakos nie umiem sie pozbierac. to tak jakbys raz oddychal a raz przestal i trzymal powietrze w plucach i trzymal. niby nie wygladasz na cierpiacego. jednak w srodku Cie rozsadza. dziwne. cos mi siada na mozg