A wiec:
Ta oto przykra jak dla mnie sytuacja zdarzyla sie pieknego slonecznego dnia.
Wtedy to madra Latoja z Marta zadecydowaly ze przejda do Latoji domu przez poooleeee:D xd
Nie wiadomo jakim cudem przechodzac przez to pole za Marta wpadlam w nie...do kolan!
A kochana moja przyjacióleczka zamiast mi pomoc i powiedziec czemu leze w blocie i szukam buutaaa...zaczela sie smiac ze mnie.
Czysta Marta zadezydowala ze nie warto sie cofac tylko przejsc do konca. A jak przeszlysmy zadecydowala ze wracamy do niej do domu.
I...przez ponad 3 godziny czyscilysmy nasze buty a Marta mi nogi i wiejskie sparpeeetkiii !
Nie ma to jak...WIEŚ!
-buuahaha-