Na focie (wiem wiem, strasznie rozmazane...) mój pies, Max - ma już 13 lat i raka na wątrobie i żołądku... Jest w kiepskim stanie. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli go uśpić... Nie wytrzymał bym utraty tego psa... Przeżyłem z nim prawie całe swoje życie...
Jest po prostu suuuper... Sytuacja jest beznadziejna ogólnie rzecz biorąc. Na Air Show nie jadę na jakieś 95%, jeśli nie na 100%...
Kolejne pokazy będą w 2009, na samą myśl, że mam czekać kolejne 2 lata (w sumie to 4), żeby pojechać na pokazy, dostaję szału.
Za dwa dni, nie licząc dzisiejszego jakże pięknie beznadziejnego dnia, szkoła... Takkk... Tylko tego mi do szczęścia brakowało... Nie dam rady w trzeciej klasie... Po prostu wiem, że nie dam... To wszystko się kiepsko skończy coś czuję... Ba! Ja to wiem...
Żeby sytuacja nabrała żałosnego wyglądu, potrzeba jeszcze tego, żeby mój upragniony kurs motolotniowy odbywał się w godzinach, kiedy będę w szkole... Wtedy jak wiadomo, marzenia pójdą się walić z powodu szkółki! Czyż nie miła perspektywa?! Baaaardzo...
Cóż ludzie, cieszta się jak macie czym! ...