... bo gdyby się obudził, to nie byłoby dobrze. Kiedy zasypiał, mniej więcej w tym samym miejscu, miał przed oczyma piękny Ratusz, który został spalony (aż się boję napisać przez kogo, bo gotów tu wrócić) w 1945 r. bodajże.
A teraz? Plac Czerwony, który, jak mi wiadomo zupełnie inaczej miał wyglądać. Wiem, bo widziałem go jeszcze na desce projektowej.
Potem przez sen przebył nasz Lew drogę na warszawską Pragę, aby po latach powrócić na swoje (prawie) miejsce. I tu brawa dla naszych Samorządowców
Ale to nie jest główny powód, dla którego wykonałem tę fotografię. W końcu "... jaki jest Lew, każdy widzi..." :).
Celowo ująłem go "en face", aby na linii wzroku, w oddali (wschodni róg Rynku) pojawiła się prezentowana już wcześniej przeze mnie posesja - Spółdzielnia Lekarzy Specjalistów (archiwum - foto nr 2). Jak pisałem widoczna z Rynku przecudnej urody, ze wspaniałymi zdobieniami, niestety zrujnowana kamienica. Strasznie mi jej jakoś żal i bardzo byłbym rad, gdyby została jakoś wyeksponowana. Tym bardziej, że sąsiaduje niemalże z posesją Rynek 12 (dziś PZU) wyremontowaną nie tak dawno z wielkim pietyzmem i dbałością o szczegóły przez jej prywatnego właściciela. (BRAWO Jacek!!!)
c.d.n.
A tak poza tym, polubiłem jakoś tego Lwa i czekam, aż stanie wreszcie na swoim miejscu :)
Widzicie? Potrafię też pokazać coś pozytywnego. A do bytomskich bram wrócę pewnie jeszcze dziś :P