- Ej nie zjaraj całego upomniał mnie kumpel nie mam dziś tego dużo.
Posłusznie oddałem mu skręta, przez chwile patrzył na mnie lekko zaczerwienionymi oczami.
- Stary co się dzieje, jeśli chodzi o laskę nie warto o tym myśleć doradził zaciągając się piekącym w gardło dymem. Pokręciłem tylko głową, a ten trącił mnie w ramie Gadaj
- Julka dalej się nie odezwała.
- A wiesz już co dokładnie się stało ?
- Podobno była chora, ale nie sądzę żeby trzymało ją to już prawie trzy miesiące.
- Może to coś poważnego, poczekaj jeszcze sześć miesięcy na pewno z tego wyjdzie zarechotał, nawet jego śmiech był zachrypnięty, można było domyślić się, że jara od kilku lat. Sam zacząłem się śmiać, chociaż jego żart był mało zabawny.
- Dobra, my tu gadu, gadu a ja mam dla ciebie prezent wydukał ciągle się śmiejąc po czym wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. Spojrzałem na niego zaskoczony, chłopak wyciągnął portfel a z niego kolejną małą saszetkę, w której jak nie trudno było się domyślić znajdował się biały proszek.
- Ile za to chcesz ?
- Za prezenty się nie płaci powiedział wstając i nim się obejrzałem stał już przy wyjściu. Przez chwilę patrzyłem na prezent po czym schowałem go głęboko w kieszeni, niedługo potem rozbrzmiał dzwonek, oboje pędem ruszyliśmy na lekcje.
- Mam ochotę na chwileczkę zapomnienia zanucił Jared rozsiadając się w ostatniej ławce.
- Czytasz mi w myślach zaśmiałem się wyciągając z kieszeni prezencik od niego.
Biały proszek wysypany został na ławkę, a chłopak szybko i sprawie usypał z niego kilka równych kresek.
- Jaka wprawa skomentowałem zwijając w palcach banknot, który chwile potem posłużył nam jako lufka.
Od czasu naszej kłótni z Julią każdy dzień wyglądał tak samo, szkoła, trening, wyjście z chłopakami, cały czas trzymaliśmy się razem. Dzisiejszy dzień nie zapowiadał się inaczej niż pozostałe, jednak zauważyłem zmianę już wysiadając z autobusu, przed dużymi, prowadzącymi do szkoły drzwiami stała Julia, była wystraszona, nerwowo rozglądała się w każdą stronę, zupełnie jak wtedy gdy staliśmy przed tymi drzwiami po raz pierwszy, dwa lata temu. Była ubrana w granatowe jeansy i obcisły seterek, jak na wczesną wiosnę dziś było naprawdę ciepło. Zmieniła się, krótkie wcześniej włosy sięgały jej teraz do ramienia, gdzieś zginęła jej delikatna opalenizna, była blada, tak jakby się czegoś bała.
Nagle ni stąd ni z owąd pojawił się przede mną Jared.
- Nie przyszedłeś na stadion , więc ja przyszedłem do ciebie odpowiedział zanim zdążyłem zadać mu pytanie, niezbyt zainteresowała mnie jego wypowiedź, cały czas zastanawiałem się co ona robi w szkole. - Rozumiem, że ta laska jest śliczna, ale mógłbyś zwrócić na mnie uwagę, też jestem niczego sobie zaśmiał się głośno.
- Odwal się od niej, to jest Julia
- Twoja Julia ?
- Zaraz się okaże czy jeszcze moja powiedziałem bardziej do siebie niż do niego po czym ruszyłem w stronę dziewczyny, jednak szybciej niż ja znalazły się przy niej koleżanki.
- Pasują ci dłuższe włosy
- Zmieniałaś kolor ?
- Co się z tobą działo przez cały czas ? dopytywały się jedna przez drugą, Julia tylko patrzała na nie zakłopotana.
- Przytyłaś kochanie westchnęła Andrea właściwie tylko brzuszek ci się zaokrąglił, jesteś w ciąży ?
Na słowo ciąża wszystkie dziewczyny zamilkły, tak jakby ktoś wyłączył pilotem te ich piskliwe, wkurzające głosiki. Andrea zadowolona z siebie weszła do szkoły kołysząc biodrami, Julia ruszyła zaraz za nią. Przez chwilę z daleka przyglądałem się poczynaniom dziewczyn, krzyczały na siebie, przepychały się, gdybym nie znał ich wcześniej nie uwierzyłbym, że kiedyś się przyjaźniły.
Gdy tylko An odeszła od Juli zjawiłem się przy niej.
- Ta blond piękność musi mi uprzykrzać życie od samego powrotu westchnęła splatając ręce na piersi, odprowadziła byłą przyjaciółkę wzrokiem kiedyś tylko ona mnie wspierała.
- Jednak wróciłaś tutaj ? spytałem przyglądając się jej, a mój wzrok spoczął na jej brzuchu, faktycznie nieznacznie się zaokrąglił.
- Chciałam wrócić tu gdzie czułam się dobrze, ale to chyba był błąd jęknęła chowając twarz w dłoniach. Nie musiałem długo czekać by pojawiła się koło nas większość drużyny.
Chłopaki ciesząc się przytulali jeden po drugim Julie, najwidoczniej też się za nią stęsknili, chwilę później pojawił się Jack, pocałował dziewczynę w policzek i położył jej rękę na brzuchu.
- Czyżby nasz kapitan miał doczekać się potomka ? Chyba, że to moje zarechotał zerkając na mnie.
Julia szybko odepchnęła jego rękę i przytuliła się do mnie, poczekałem aż wszyscy odejdą i odsunąłem ją od siebie.
- Jesteś w ciąży ?
Nie zaprzeczy