Wypadałoby opisać moje wczorajsze urodziny (ciul, że naprawdę są dzisiaj, ale stwierdziłam, iż bardzo dobrym pomysłem byłoby przełożyć je na wczoraj, gdyż dzisiaj nie trzeba jeszcze iść do szkoły, co jest bardzo dużym plusem, szczególnie jeśli patrzeć na mój dzisiejszy stan, o wczorajszym nie wspominając...). A więc: rano obudzono mnie zajebiście celnie wymierzonym kubkiem z wodą prosto na mój ryj, za co jestem dozgonnie wdzięczna -.- potem do kościółka [taak, jak ja to kocham. odnoszę wrażenie, jakoby ten pierdolony budynek stał się w poprzednim tygodniu moim drugim domem oO]. Następnie do babci, co by się mogła nacieszyć swoją 'prawie dorosłą najukochańszą wnusią'. Taak... w prezencie dostałam mega wypasioną i wyjacheną-w-kosmos spódniczkę! Słodziusio?
Potem, już sporo spóźniona, poleciałam na ac, na te właściwe urodziny^^ W parku złapała mnie Monika, Hasiu, Monika i Karmel. Zaopatrzenie się w to i owo w Żabce [ja wiem, że kryzys jest, ale żeby w żadnym sklepie chleba nie było, to już przegięcie]. Na ac ludzie rzucili się na mnie z życzeniami i czekoladami, za które składam serdeczne bóg zapłać ;] w hangarze po ustawieniu stołu, kulturalnie polaliśmy jabole i co tam jeszcze było [nie będę szpanować, bo jeszcze niepowołani przeczytają tę notkę^^] do kubeczków. Tak, mieliśmy kubeczki. Jako solenizantka tudzież jubilatka zadbałam o kulturę w tej dziczy^^ nawet kilka zdjęć porobiłam. Niestety niewiele, bo że tak powiem, nie zdążyłam ;D ale nawet tych kilka wystarczy. Rey, Jabol, Kszaq i ten taki wysoki, którego imię jest mi nieznane zapodali nam niezły repertuar, typu Ich Troje ;P potem dostałam zajebiste "Sto lat" i na tym mój film się urywa :D
Żarcik. coś tam jeszcze pamiętam. Ale i tak chciałabym o tym zapomnieć... po zmieszaniu Monika, Agnieszka i Magda wpadły w dołek. Przepraszam, moja to wina. Próba pocieszania, choć jakoś mi nie wyszła. Jednak ja wolę pocieszać ludzi, gdy jestem trzeźwa^^ Dostałam zajebiaszczy prezent, a mianowicie jabol od Jabola. Zrobię sobie z niego zawieszkę i powieszę nad łóżkiem. Już wolę mieć korek od jabola niż jakiś tam krzyż czy inne gówno. Później wszystko się tak szybko potoczyło, że sama się w tym pogubiłam. Kilka fajnych chwil z Reyem na fotelach i puściłam takiego bełta, że pół nogawki sobie orzygałam. Kozacko.
Potem się mną Kszaq z Jabolem zajęli, okryli mnie skórą i w ogóle... dziękuję im za to. Chyba bym tam zdechła. Później, nawet sama nie wiem jak, poszłam na przystanek 79. Przyjechał na szczęście dość szybko. Tam też zdrowo sobie rzygnęłam, prosto ludziom pod nogi. Jakiś miły koleś spytał, czy ze mną wszysko w porządku. Taak, jasne, w porządku. Rzygam jak kot na własne buty, ale poza tym to zajebioza. Jako tako wytoczyłam się na drugi autobus, oczywiście na przystanku też musiałam conieco zwrócić. Potem do domku. Wszystko ładnie pięknie, tylko jak się do łóżka glebnęłam, to znów mi się zebrało, a wtedy to już niczym nie mogłam starej oszukać. No i dupa. Teraz siedzę w chacie ;/ i tak pewnie przez dłuższy czas będzie...
No, ale teraz końcówka optymistyczny akcent musi być ;]
Pozdrowienia dla ludzi, od których dostałam dzisiaj życzenia, a wierząc naszej-klasie, to jest ich coś ponad 40 ;]
No i dla wiary z ac, wybaczcie, ale nie będę się wdawać w szczegóły, bo naprawdę było Was tak dużo, a ja pamiętam tak niewiele, że lepiej żebym przemilczała^^
W każdym razie dziękuję Wam wszystkim ;] to były zajebiste urodziny. No i dzięki za pamięć innym wszystkim ;] i dla tych wszystkich, co mi życzeń nie złożyli, też dzięki i wielki buziak ;*
Szacun także dla wyrozumiałego starego, który bronił mnie przez rozjuszoną starą, kiedy to zarzygałam jej cały śmietnik ;]
Zdjęcie by nie pamiętam kto, ale znajdują się na nim Aga z Lipką, potem Rey z ruskim szampanem, ja z przetłuszczoną grzywką i Monika i Wiśniowym dzbanem ;] trochę rozmazane, ale chuj z tym.
Dzięki raz jeszcze. Było zajebiście ;*