Komunia odbyła się w bardzo szybkim tempie, bardziej się zdenerwowałam jak mąż haha, więc organizm chwilę przed wyjściem mi się zbuntował. Maluch dobrze zniósł cały dzień, a i my mogliśmy odpocząć w jakimś stopniu. Ostatnie dni były dość intensywne,moge powiedzieć że pierwszy raz jestem po prostu zmęczona :p chyba pierwszy raz odkąd się zajmuję dzieciaczkiem mam ochotę żeby ktoś z nim powychodzil na spacer żeby odpoczęły mi kolana biodra i kręgosłup :x ale cóż tak to jest jak matka dzień w dzień wali kilometry wózkiem.
Dietka bardzo fajnie dobrze mi idzie mimo obowiązków więc jak najbardziej na plus.
Zdobyłam swój pierwszy certyfikat z kursu! jest! dumna jestem z siebie
Teraz czekam na następne postępy i zapisuję się na kolejny kurs tym razem pazy. Fajnie bo są na miejscu nie będę musiała jechać na Szczecin czy do Poznania.
Jutro drugie szczepienie już nie przeżywam aż tak jak za pierwszym razem bo będzie wszystko dobrze dużo tulenia i będzie git.
Zaraz weekend a my być może będziemy mieli wychodne we dwoje! Bo babcia zostanie na noc z brzdącem żeby w razie W do niego wstać.
Jestem podekscytowana i przerażona jednocześnie bo jeszcze nikomu nie powierzałam opieki bez mojej nieobecności :p ale wychowała 7mke dzieci moja mamuśka więc pewnie będzie bulka z masłem i odświeżenie wspomnień haha.
Istnieje możliwość że stchórzę i nigdzie nie pojadę ale to się zobaczy.
Byle do soboty :)
J