[godzinę temu] ...rodzice sobie poszli i zostałam sama w domu, więc spokojnie ustaliłam playlistę i zaczęłam śpiewać wszystko, co zastanawiałam się, czy dam radę zaśpiewać. Przy innych domownikach tego nie robię..boję się, że pokole im uszy. dzisiaj znowu stało się wszystko. Od radości, po poczucie samotności, do niepohamowanej tęsknoty no i spokoju. serce mi wali jak głupie. bo takie jest.
mam wrażenie, że koniecznie muszę mu dzisiaj powiedzieć, że go kocham. że jeżeli zrobię to dzisiaj, jutro po północy już żadne wypowiedziane słowa nie będą miały znaczenia, możemy w razie czego udawać, że nigdy się nie poznaliśmy denerwują mnie te wszystkie hasła dookoła. co chwila: powiedz, że kochasz, bo potem może być za późno. za późno. za późno. bo będzie za późno. powiedz, nie będziesz żałować. zaraz może być za późno! -.- sróźno, kurwa. ..może powiem. no dobra, powiem. śpiewając sobie, wyjrzałam przez okno. na pole wbiegła sąsiadka o rok chyba ode mnie starsza ze swoim chłopakiem i jej młodszym braciszkiem z psem. szczęśliwi. wziął ją na ręce i zaczęli się kręcić, a potem wywrócili się i upadli na siebie. pocałowali się. nie lubię ich, dołują mnie. zabiję ich, bo są szczęśliwi. poszli sobie dalej, za ręce, wpatrzeni w siebie nawzajem. jestem chamska i zazdrosna, więc w myślach życzę ich, żeby spadła na nich bomba. Na obydwoje, bo jeżeli spadłaby tylko na niego, ona nie przeżyłaby tego, dowiedziała się, że to ja i zabiłaby mnie również...nie życzę im, żeby się rozstali. nie jestem samolubna, aż tak, że pragnę, żeby wszyscy na świecie się rozstali, bo ja nie mam drugiej połówki i czuję się źle. nigdy się nie całowałam...a ONI robią to ciągle. wtedy chce mi się płakać - po prostu jestem zazdrosna o te wszystkie pary i nie jest mi z tym dobrze, ani źle. wierzę w przeznaczenie.
ten rok był dziwny, zaskakujący. już od dawna nad tym rozmyślałam: boże, ile się w tym roku wydarzyło! Bardzo się zmieniłam. Jak co roku. I jak co roku mam wrażenie, że akurat tylko w tym tak monstrualnie, tyle, że tym razem mam tego większą świadomość. zmienił się tok myślenia. sylwestra spędzam sama z polsatem, którego nie mam - mówię tak wszystkim. a tak naprawdę czuję się okropnie, że będę siedziała w pokoju, słuchała placebo, pisała pamiętnik, może potańczę, a potem obejrzę fajerwerki. wy wszyscy pójdziecie pić. przecież to takie zajebiste. naturalna kolej rzeczy - ja nie jestem zajebista i nie pije, ojej. może się nie znam - dla mnie to wszystko smakuje jak siki. oczywiście, sików nie próbowałam, ale wydaje mi się, że właśnie tak muszą smakować. Trudno i długo, żebym miała teraz opisywać, wszystko ważne, co się wydarzyło...więc zachowam to dla siebie. nikt nie ma obowiązku znać moje poglądy na temat ludzi, których poznałam, ani innych rzeczy, tym bardziej ja nie mam obowiązku tego opisywać. kocham moich przyjaciół. jak dla mnie prawie że wszyscy nimi są. czy ja mam w ogóle wrogów ? chyba wymyślonych. nie toczę z nikim wojny i nie chcę. tak ma pozostać. życzę sobie sukcesów, w tym co chce robić i robię - fotografii. a może wezmę się też za inne rzeczy, które sprawiają mi przyjemność ? może taniec, może teatr...dzisiaj przeglądałam archiwum mojego FBL, wszystkie notki i.t.d i stwierdziłam, że go lubię. bardzo go lubię. wam życzę, żeby rok 2010 przyniósł to czego od niego oczekujecie.
szczęśliwego, zasranego roku, życzy rememo.