Weszli na salę.
A światła świec rozjaśniały seans karnacji.
Kolory zawładnęły tym miejscem.
Włosy opuszczone bezwładnie na ramiona i te ujarzmione, spięte starannie - czarowały.
Krawaty niczym linijki proste.
A muszki latać się nie ważą.
Zapachy opanowały salę.
Walecznymi gestami wsunęły się w najgłębsze zakamarki.
Zaczęli.
Giętki, płynnymi, wolnymi ruchami - idą.
...krok, krok - ugięcie...
Ręka w rękę.
Ramię w ramię.
Przed siebie niczym przez życie.
Ile w tym piękna.
Pary są już wszędzie.
Pełno ich na parkiecie.
Gdzieś tam stąpa ta jedna, której serce bije tym balem.
Dąży do swojego księcia, pragnie jego serca.
I mijając wszystkie pary, wzrokiem biegnie po sali.
Gdzież ten ukochany?
I nagle On.
Wspaniały.
Za rękę łapie i prowadzi wzdłuż sali.
Tak świata nie widząc tworzą swój własny bal.
Żyją tym balem.
Czują tym balem.
Są tym balem.
Prowadzi ich przez życie....