Miałem wczoraj okazję towarzyszyć moim pracownikom w imprezie jubileuszowej.
Pływaliśmy po Renie fajnym stateczkiem Mobby Dick.
Trochę żałowałem, że lustrzanki ze sobą nie wziąłem, bo widoki z wody były fajne.
Z drugiej strony bałem się, że gdzieś jak zgubię, jak zbyt dużo trunków orzeźwiających pochłone.
Towarzystwo było niezbyt trunkowe, więc chcąc, nie chcąc dopasowałem się do nich albo już wyrosłem już z tankowania do pełna wszystkiego co ma procenty( pewnie wyrosłem).
Tak czy siak, za rok lustrzankę biorę ze sobą. Następnym razem ja będę świętował swój jubileusz....też w nietrunkowym towarzystwie (mam nadzieję)