Siemka
Dzisiaj piszę w poweselnym nastroju .Ale nie będe w tej noci mówić o weselu.
Chciałam tylko wtrącić o mojej najwięlkszej pasjii jaką są motory, ale o tym równiez nie dziś
Tę notkę chciałam DEDYKOWAĆ takiemu jednemu chłopakowi, którego nawet nie znam, a jest przyjacielem mojego przyjaciela i miał poważny wypadek na motorze.
A zaczęło się tak.....
Trzy tygodnie temu, dwaj przyjaciele postanowili pojeździć na swoich ukochanych ścigaczach. Pojechali w miejsce o małym ruchu i zaczeli bawić się ze swymi maszynami. Po jakimś tam czasie nie po raz pierwszy jeden z nich stanął na jednym kole, a drugi nie zachowując ostrorzności przy prędkości powyżej 90 km/h wjechał w niego. Chłoopakowi który stanął na kole nic się na SZCZĘŚCIE nie stało. Odskoczył w bok. Szybkim ruchem odsunął się, aby motor w niego nie uderzył i wstał z lewą całą zdartą nogą. Drugi chłopak nie miał jednak takiego szczęścia. Podbiło go w górę. Kierownica motoru zaczepiła się o jego nogę przesuwając miednicę o 6 cm po czym spadł na asfald plecami. Stracił przytomność. Po chwili się odcknął. Powiedział tylko że boli go kręgosłup. Skończył w szpitaliu cały połamany z przesuniętą miednicą i innymi obrażeniami. Lekarze obawiają się że straci czucie od pasa w dół. Ale może to być wywołane mocnym obiciem mięśni, tak że przestały one chwilowo funkcjonować. Mam ogromną nadzieję że tak jest i że chłopak nie skończy na wózku.
Straszne ale to jest niestety prawda. Chciała bym mu dodać otuchy i pocieszyć, ale wiem, że tego mu teraz na pewno nie brakuje
.
Pozdrawiam =*