Za dużo wina, bezsensowne kolejki wódki i te trzy wyjścia by jarać. Miało być śmiesznie, miało być fajnie.
Były złe obietnice.
Był łzy.
Była godzina faza płaczu, która zabiła chyba nasze myślenie, wszystko.
Zjebałam.
Dziękuje i pozdrawiam.
Przesiedziałam 3 dni owinięta kocem wpieprzajac na zmianę spaghetti i przeróżne słodycze.
Nie pomogło.
Nadal jest źle.
Nadal czuję się....pusto a jednocześnie jakoś tak...jakbym nagle czuła że mam serce, któe boli.
Że źle mi się oddycha.
Że kłuje mnie cos gdy widzę, że dzwoni mi telefon, lub przychodzi wiadomość.
Że tak bardzo nie chcę żyć w tej rzeczywistości.