czy ja zawze powtarzałam, że uwielbiam moje sny?
nie znoszę ich. prawdziwe i szczerze ich nie znoszę. budzą wspomnienia, które dawno wygasły, rozdrapują zagojone rany, wdzierają się w sam środek podświadomości i wyszarpują stamtąd uczucia, o których już dawno zapomniałam. uzmysławiają fakty, o których nie miałam pojęcia. albo tylko udają, że to robią, żeby namieszać w głowie i z punktu widokowego obserwować co będzie się ze mną działo jak już sobie zdam sprawę, że to był głupi żart z ich strony. robią papkę z mózgu tworząc marzenia, których nie da się zrealizować, albo których nawet nie chciałoby się realizować. budzą złudną nadzieję na możliwość ucieczki w świat sennych fantazji z daleka od realizmu otaczającego świata. a potem urywają się w najpiękniejszym momencie zostawiając pustkę albo inne irytujace odczucia. czasem zazdroszczę ludziom, kórzy nie śnią. chyba mogą myśleć racjonalniej.
tylko po co komu racjonalizm?
____
na zdj. Beata, którą na razie można fotografować jedynie z zaskoczenia. na razie, bo pracuję nad tym jak zmusić ją do sesji ze mną. o.