w powietrzu unosi się zapach tosta, na myśl przywodząc letnie ranki leniwe i noce pijane, kiedyto jedynym słusznym rozwiązaniem żywieniowym był taki właśnie tost. idąc tym tokiem myślenia przychodzą mi inne zarówno poranne jak i lekko żubrem zakrapiane obrazy z wakacji na przełomie lat trzech bądź czterech, któreto wakacje najlepszymi w moim życiu były. wspomnienia utrwalone niemalże wiecznie na dysku twardym [w każdym razie do końca żywota jego,oby żyl jeszcze długo choć czasem odnoszę wrażenie, że to jego ostatnie chwile] każą do siebie wracać nieustannie. niektóre zdjęcia są tak kolorowe i radosne, że, jak twierdzi pewna osoba z jednym inicjałem W., tworzące zakrzywiony obraz tego, co działo sie wówczas i, że może nie warto aż tak sentymentalnie do tego podchodzić, bo przecież mogło być zupełnie zwyczajnie. przez te zdjęcia jednak wspominamy to tak, a nie inaczej i myślę, że nie chcę tego zmieniać bo wolę mieć wspomnienia lekko zakrzywione niz zupełnie pozbawione wszelkiej niezwykłosci. tak czy inaczej choćby nawet zwyczajne wspomnienia, to jednak inne zupełnie od tych, które tworzyć się będą w przyszłosci [jakże oczywista myśl]. pełna jestem obaw, że nigdy juz nie będzie tak pięknie, kolorowo i beztrosko jak wtedy i tam i w kilku innych miejscach i czasach. obawa ta powoduje u mnie zupełny brak entuzjazmu i chęci do podejmowania działań mogących w przyszłosci przywoływac równie wyolbrzymione wspomnienie szczęścia jak wczesniej wspomniane.
powstało z natłoku myśli pobudzonych przez zapach owego natrętnego, suchego tosta, o 1:30.
pora położyc dzieci spać, zrobić herbatę na uspokojenie ciała i umysłu, przeczytać kilka/naście/dziesiąt stron SoLL [niedobrze, własnie ponownie skończyłam trzeci tom a kolejny na półce to 9, więc czytania nie będzie aż do pozyskania tych,ktore wypełnia lukę między tymi dwoma], może posłuchac daniela blooma, żeby rozmarzyć się i mieć sny rodem wyjęte z harlequina.
jeszcze raz, albo po raz pierwszy pozdrawiam,
ja.
______________________________
zdj. uczynione przez shelob.
wszelka obróbka moja. szaleństwo barw.