


Dzisiaj czułam się z rana fatalnie. Mega kręciło mi się w głowie. Nie wiadomo czemu. Ciśnienie miałam ok. Rafał zaprowadził mnie do łazienki, usiadłam na płytki pod oknem otwartym i dopiero powolutku zrobiło się lepiej. Całkowicie przeszło mi dopiero później.
Mimo samopoczucia złego trzeba było posprzątać w domu. Także ogarnęłam dom, jako taki obiad Rafałowi i usiadłam przy kawie.
Rozebrałam dodatkowo choinkę. Ala mi pomagać chciala, ale stłukła bombkę i na tym pomoc się skończyła.
Dziś nie poszliśmy na spacer. Nie miałam sił iść z Nimi sama.
Po południu jeszcze udumalam mini przemeblowanie w salonie. Teraz lepiej bo regał nie zasłania kawałka okna i tv lepiej oglądać z każdej części salonu. A stół jak stał wzdłuż to stoi w poprzek. Nie jestem do końca przekonana akurat co do tego więc zobaczę czy jutro nie przestawię jak był.
Dzwoniłam dziś do sołtysa zgłosić, że lampa uliczna na przeviw Naszej bramy mruga i robi dyskoteke. Okazało się że tak kilka po kolei i zadzwonił do wójta. Po chwili przykechali i wyłączyli te lampy. Ciekawe kiedy naprawią.
W planach kulig na niedziele, ale zobaczymy.
Jest mega zimno. U Nas -13 już. Śniegu przybywa.
Rafał wrócił z pracy i teraz calutki weekend i tydzień i kolejny weekend wolne. Jak sie nie pozabijam będzie cud.
Siniaki od hulania mam już, ale hulam nie poddaje się.
Właśnie się wzięłam i nałożyłam farbę na odrosty, które miały być pomalowane przed świętami... :D
Udanego weekendu :*