Sentymentalnie dzisiaj + jest 20:05 i czeka na mnie historia, którą zapewne zignoruje. Przez prawie cały rok w liceum nauczyłam się dwóch ważnych rzeczy - udawaj, że się starasz, a będzie ci wynagrodzone oraz olej sobotnią imprezę, leż w łóżku i bierz z tych wolnych od zapierdolu chwil jak najwięcej. Mimo wszystko nie tracę pozytwnego nastawienia, budzę się z zimowego snu, palę porannego papierosa z promieniami słońca na twarzy, patrze się na puste okna, na pustą ławkę, robi się smutno, ale po chwili przypominam sobie te najlepsze rzeczy, które się tam zdarzyły i cały dzień staje sie dobry.