Boże jak czas szybko leci... Miesiąc wakacji minął, mój kot jest już taaki duży, idę do nowej szkoły, poznam nowych znajomych, dowiem się dużo nowych rzeczy, dużo rzeczy zrobę źle, dużo rzeczy będę jeszcze żałować, nie mam już dwunastu lat i on też od dawna nie jest małym dzieckiem, bliskie mi osoby się zmieniają, ja się zmieniam, a nie chce. Chciałabym mieć znowu 12 lat, huśtać się na huśtawce, cały dzień przesiadywać na Fabrycznej pod mostem i niczym się nie martwić. Chciałabym módz znowu kogoś kochać, bez wzajemności, platonicznie, nie musieć nikomu tego mówić. Chciałabym znów módz usiąść u babci na kolanach, przytulić się i zjeść ciato, które zawsze tak pachniało gdy było w piekarniku. Chciałabym aby nikt nie mówił mi kim mam być. Jestem dzieckiem i długo nim zostane, niedojrzałym, rozkapryszonym i nieposłusznym. Chcę się zajmować pierdołami i nie przejmować tym co mi ktoś na to powie. Chcę malować paznokcie na różowo, pić kakao i do nocy oglądać w telewizji "Hannah Montana" i "Flinstonów", potem przełaczać na "Muminki" i "Smerfy", dolewać kakao i dalej oglądać. Chciałabym znowu śnić o "Czerwonym kaprurku", przebudzać się ze złego snu i wtulać się w ramiona mamy. Czas szybko leci...