Zaraz minie sześć lat od tego zdjęcia, a ja naprawdę wciąż uwielbiam je tak samo, jak wtedy. No i to była fajna prezentacja Lecha! Po sześciu latach pojawiłam się na kolejnej i... jejć, myślałam, że w tym roku tyle transferów, to będzie co prezentowac, a my tymczasem konkursy o sztabie, gadamy ze sztabem. To Lech zakontraktował nowy sztab, a nie piłkarzy? Dobrze wiedzieć.(PS. Uwielbiam śmiejącego się Darko, uśmiechającego się Darko. Jevtić, czy ty kiedyś nie jesteś idealny?)
W Łodzi było całkiem okej. Może kiedyś i Łódź polubię? Na razie zostańmy przy Poznaniu i Rybniku, jak na razie te dwa miasta uwielbiam. Kalisz, nadal na nie, ale jak mam polubić, jak ja tam mijam tabliczkę z nazwą miasta, bo studiuje na początku, a obok tylko cmentarz? No, jeszcze studiuje, ale spokojnie, wygram kampanię wrześniową!
Byłam pewna, że we wrześniu, albo do końca czerwca będę walczyć z architekturą komputerów, przysiadłam i okazało się, że assambler wcale nie jest takim głupim programem, jak myślałam. (Żartuje, jest, zaistalowałam dzień przed poprawką, odistalowałam po zobaczeniu pozytywnej oceny!). Później na luzie podeszłam do algorytmów i struktur danych. No bo hej, przecież nic nie rozumiem, to co się będę stresować, jest wrzesień. Ćwiczenia w dodatkowym terminie i to bez dwóch zadań, na sześć. Gdzie jeszcze gościu się pytał, czy kartki nie zgubił. (Nie, nie zgubił, nie umiałam ich zrobić, bo się nawet nie uczyłam.). Bo wbilam się idealnie w połowę punktów. No, ale przed tym zaliczeniem ćwiczeń, była zerówka z wykładu. Zerówka? No, zobaczę, co tam trzeba umieć na pierwszy termin. Ale mieliśmy jakieś zadania z poprzedniego roku i okazały się na tyle pomocne, że widząc piękną trójkę ob0k swojego numeru indeksu miałam ochotę wyściskac wykładowece, gdy go zobaczę. (Żartuje, człowieka, który znalazł tamte zadania). I tak zdałam dwa najgorsze dla mnie przedmioty. Fizyki się spodziewałam, brakło jednego punktu.
Pod koniec sierpnia i na początku września szansę na zaplusowanie w moim rankingu fajnych miast dostanie Kraków. A zapomniałam, Wrocław, Ciebie też lubię!
Lubię marudzić, więc pomarudzę na kaliską kolejkę po bilet. Kupiłam u konduktora i dopłata więcej mnie kosztowała, niż sam bilet do domu. No, milutko!
I spróbuję szybciej coś tu dodać, obiecuję! :*