no...

(niezwykle sentymentalne zdjęcie. <3)

a tak w ogóle, to może zacznę od początku...

mianowicie, koniec wakacji został pozytywnie pożegnany. Madzia, Marysia, Anita i ja  podczas tej beznadziejnej pogody zaszyłyśmy się w tureckiej, jedząc tortille, pijąc to i tamto, paliłyśmy (looove) shishę. :) jedno z naszych ulubionych zajęć, bez wątpienia.

tak więc 30 września był naprawdę okej, do godziny... 22? tak, jakoś tak. 

niby dzień po tym wszystko było wyjaśnione, ale i tak nie jest tak, jak powinno być. whatever. 

mimo tego typu dupereli musiałam jakoś (!) wyglądać na rozpoczęciu, więc położyłam się wcześniej spać i zlałam na wszystko. :)

iiii, nadszedł ten upragniony (ku*wa! ;o) 1 września.

było okej, nowa klasa też spoko, więc jakoś to poszło.

jednak dzisiejszy dzień był raczej pełen "wrażeń", bo po tym co usłyszeliśmy każdy zapomniał co to jest gimnazjum.

to dopiero jeden dzień, a ja już mam dość patrzenia na zeszyty i książki (chociaż tych drugich nawet dziś nie brałam. :D)

alee, jakoś to będzie. jutro pyknie, przyszły tydzień tez i dopiero zacznie się "witajcie w 4LO", haha. 

ale póki co, to się bawimy! jutrzejszy piątek, sobota oraz niedziela to dni Wałbrzycha! ;) 

kasa jest, karuzele są (haha! :D), ulubione są więc damy rade, ojjj damy! ;]  buziak. :*

--------------------------------------------------------

You know I want you, 

I know you want me.

 so what the hell?!