Zdjęcie mojego autorstwa....:D a co do rozdziału mam nadzieję, że się podoba...:D piszcie w komentarzach.
***Oczami Patryka***
Jak siedziałem pod jej salą, to nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Nie wiedziałem co się dzieję z moją księżniczką. Nagle z sali wyszedł lekarz, nie zważając na nic, postanowiłem pobiec za nim. Podleciałam do niego i zawołałem, odwrócił się do mnie i spojrzał wyczekująco.
-Panie doktorze. Co jest Lenie..?
-A pan jest z rodziny..?- zapytała lustrując mnie od góry do domu.
-Nie zupełnie. Jestem jej chłopakiem, a jej tata aktualnie jest w delegacji i nie może się zjawić. Ale na wszelki wypadek proszę go poinformować. To jak dowiem się co jest z moją dziewczyna.??
-Poziom białych krwinek diametralnie się zmienił. To mogło być przez stres. Pana dziewczyna powinna dostać dzisiaj wypis i proszę się nią opiekować.
-Dobrze panie doktorze, a mam jeszcze takie pytanie.... czy ona powinna brać jakieś leki czy coś, albo gdzieś wyjechać..?
-Nie nie musi, ale jak jej stan się pogorszy to zimą będzie musiała jechać do sanatorium.
-Dobrze, więc dziękuję za informację i do widzenia.- powiedziałem, po czym udałem się do pokoju, w której leżała moja ukochana. Bardzo się o nią bałem, ale cały czas zadaje sobie pytanie...Kim był ten chłopak, z którym się kłóciła przed domem.? Zadawałem sobie to pytanie cały czas, ale nie miałem żadnej sensownej odpowiedzi. Pierwsze co mi przyszło na myśl to, że to może być jej były chłopak, o którym mi opowiadała, że ją zdradził i dlatego się rozstali. Po chwili już dostałem się do jej sali, w której była przygotowywana do wyjścia. Dostała jakieś leki i mieliśmy już wychodzić, ale nie wytrzymałem i musiałem się o to zapytać.
-Kim był ten chłopak, z którym się kłóciłaś...?
-Nie chce teraz o tym rozmawiać. Może jak wrócimy do domu.
-No dobrze. To chodźmy, porozmawiamy później.
Złapałem ją za rękę i poszliśmy po jakąś taksówkę, bo przyjechałem przecież z nią karetką. Po dostaniu się do domu, ja zaniosłem moją królewnę do pokoju i kazałem jej tam zostać, a sam udałem się do kuchni, aby zrobić jej kolację. Po skończonym szykowaniu, wziąłem wszystko na tacę i poszedłem do jej pokoju. Jezusie jak ona słodko spała. Nie chciałem jej budzić, dlatego podszedłem do łóżka i się koło niej położyłem. Chyba poczuła, że jestem koło niej, bo po chwili obróciła się do mnie przodem i wtuliła się we mnie. Musiałem niestety ją obudzić, bo musi wziąć leki i coś zjeść. Lekko zacząłem muskać jej usta. Po jakimś czasie zaczęła pogłębiać pocałunki, a jak się od niej oderwałem, to uśmiech nie schodził jej z twarzy.