Niedzielny poranek.
Wojtasik budzi się o 12, czy tam prawie 13.
W nocy była burza.
Wstalam i zabralam się za zaznaczanie bemoli i krzyzykow, bo się nie umiem odnaleźć w odczytywaniu.
W sumie cieszę się, bo w końcu jakaś normalna etiuda... szkoda tylko, że nie brzmi tak, jakbym chciała... ale paluszki pocwiczę, gdy zacznę grać w tempie szybkim : ) a to dość ważne...