photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 1 KWIETNIA 2013

Czy to jest miłość czy libido
Już nawet Bóg miłością jest
Więc czemu płaczesz dziś dziewczyno
Pobożna życia Twego treść

 

 

Huhuhu, przez całe parę godzin udało mi się zrzucić z siebie jarzmo odpowiedzialności za ogólny rozpierdol. Ogólnie przecież jest fajno, nie. Znów ten sam numer. Po pewnym czasie, gdy już wyliżę rany, zapomnę o tym, ze pomimo wszelkich udogodnień nie dopadła mnie szalona strzała Amora, pomimo wszystkich podobieństw i zgodności charakterów (jakby od tego miało zależeć, czy się zakochasz, czy nie, w sumie paranoja), pozornie pozbędę się frustracji, pogodzę się chwilowo z samą sobą, pogodzę się z tym co czuję i, jakkolwiek dziwne by to nie było, zaakceptuję to, zaczynam znów snuć idylliczną wizję płomiennego romansu dwojga kochanków, albo chociaż myślę no i co z tego, ze jest rozpierdol, ach, będzie super, zapomnimy o wszystkim i może będzie świetnie. No więc wpadam do dobrze znanego mi hotelu pod dobrze znaną nazwą i z dobrze znanym klimatem, który mimo ze toksyczny to często daje mi zajebistego kopa. Ale nigdy, przenigdy to nie kończy się dobrze. Ups, znów historyjka prześcignęła rzeczywistość. Bo wydawało mi się, że możemy właśnie praktykować takie szalone spotkanka, uzupełniać się doskonale duchem i ciałem, a potem szybko się rozstawać i nie odczuwać z powodu tego ciągłego zamieszania żadnych nieprzyjemności, delikatnie mówiąc. Po krótce mówiąc, cała ta historia polega na tym, ze ja odczuwam bardzo dużo emocji i bardzo też dużo rożnych bodźców i emocji potrzebuję z zewnątrz, więc bardzo chciałabym odczuwać to właśnie uczucie, a jednak nie dzieje się tak, co powoduje coraz większy konflikt wewnętrzny i coraz więcej syfu. Mam wrażenie, że wciąż jeśli nie świadomie, to podświadomie chcę czuć się w określony sposób i nawet gdy pozornie pogodzę się z tym, że nam nie wyszło to wręcz czasem na siłę chciałabym stworzyć coś, co tak naprawdę nigdy się między nami nie uda, po prostu, bez dociekania dlaczego. To właściwie wynika z mojego charakteru i właśnie ogromnego zapotrzebowania na milion bodźców i uczuć. To dlatego po każdej próbie powiedzenia sobie dość, mimo świadomości, że to do niczego nie prowadzi, znów pojawiam się w dobrze znanym hotelu, bo odczuwam znów tę potrzebę, ale ona i tak nie zostaje w pełni zaspokojona (może podświadomie liczę, że tym razem nastąpi przełom, co jest niedorzeczne) z ani mojej ani Twojej winy, więc odczuwam coraz to większą frustrację, zawód na wszystkim dookoła oraz coraz bardziej rozmijam się z samą sobą i własnymi oczekiwaniami. Jestem jak tykająca bomba, wiec biegnę znów do tego wszystkiego, próbując zadowolić się ochłapami uczucia, podczas gdy ja chcę oszaleć z miłości, i potem czuję się jeszcze gorzej niż przed tym całym maratonem.

 

Dobra, nie popierdoli mnie. Nie strzelę sobie w łeb ani nic takiego, bo życie jest zbyt super przy całej swej bezduszności. Mam jednak wrażenie, że po tych wszystkich przygodach (huahuahua, znów mam 2 przeciwne wrażenia, zupełnie skrajne): a) już nigdy mnie nie pojebie, po tym co już przeszłam b) nigdy nie złapię w miarę równowagi i jakiejś  stabilności emocjonalnej. Jakby mnie mieli zamknąć to już dawno miało by to miejsce. Jednak przez nadmiar emocji jakie w sobie mam, a przede wszystkim przez ich skrajność, to naprawdę oszaleję. Teraz właściwie rada jest prosta: wystarczy zaprzestać wyniszczającego procesu i po sprawie. Jednak już jaram się kolejną możliwością odgrzania całej historii chociaż chyba nie powinnam. W tym momencie jestem wykończona i mam wrażenie, że w naszych relacjach nic już nie może się udać, po tych wszystkich razach. Moje uczucia są skrajne i silne, a po każdej kolejnej próbie oszalenia czuję się jak wychudzony Azor przywiązany łańcuchem do budy, który w upalny dzień bardzo chce pić, ale niestety kałuża (jedyne źródła picia) znajduje się zbyt daleko od zasięgu łańcucha.

 

Czasem myślę, że lepiej, żeby to się skończyło. Tzn. obiektywnie tak byłoby najrozsądniej. Mogłabym czytać książki, oglądać filmy, wymyślać historie o cudownym uczuciu, które aż nie daje żyć bez uczucia niepokoju na dnie żołądka i bez świadomości, że moja wielka historia miłosna w mojej głowie (xDD) w brutalnym zderzeniu z rzeczywistością rozpadła się zupełnie, ot tak. Nie przejmujcie się, że tego nie ogarniacie, bo ja tez tego nie rozumiem. Nie rozumiem po co w to brnę, nie rozumiem jak mogłam parę dni czuć się w pewien sposób, a teraz czuje się zupełnie przeciwnie. Nie jestem jebanym gimbem i zdaję sobie sprawę, że pomiędzy szaleńczym zakochaniem a zupełna obojętnością kryje się milion uczuć. W zasadzie to już nie wiem czy to jest kwestia wyimaginowanych historyjek, które nakręcają to wszystko, czy to jest kwestia jakiegoś ulotnego przedziwnego uczucia, czy seksu w powietrzu, czy może braterstwa dusz, a może tego, że powinni mi grzać już miejsce na Kraszewskiego. Chociaż muszę przyznać, że czuję się całkiem dobrze. Może to kwestia przekroczenia pewnego punktu granicznego i teraz to już chuja mi zrobią, HOHOHOHO.

 

 


Dearly beloved are you listening?
I cant remember a word that you were saying
Are we demented or am I disturbed?
The space thats in between insane and insecure
Oh therapy, can you please fill the void?
Am I retarded or am I just overjoyed
Nobodys perfect and I stand accused
For lack of a better word, and thats my beat excuse

 


Formspring

Komentarze

pocalujmniewlewyposladek w sumie ta metafora jest strasznie skomplikowana gdybym miała komuś ją wyjaśnić, ale wiem, że zrozumiesz :D ŚMIECH PRZEZ ŁZY SDJFKDUTYHNTURTKY
01/04/2013 23:55:24
pocalujmniewlewyposladek "Może to kwestia przekroczenia pewnego punktu granicznego i teraz to już ch#ja mi zrobią, HOHOHOHO" tak tak tak, emocjonalny rebeliant, który wchodzi w to samo gówno, zawadiacko się zataczając, zawsze z tym samym głupawym, lekko bezczelnym uśmieszkiem pyta: "A TERAZ CO ZE MNĄ ZROBICIE, CH#JE!?"
01/04/2013 23:54:34
breathsoul7 świetne :)

zapraszam
01/04/2013 16:17:47

Informacje o hotchocolateboy


Inni zdjęcia: Ziew Ziew ;) svartig4ldur... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24