O wybaczenie błagam, nie byłem najlepszym synem
Dziś na kolana padam, to mój dobry uczynek
Śniłaś mi się ostatniej nocy, miałaś smutną minę
Głęboko wierzę, że jesteś w lepszym miejscu
Pamięć o Tobie na zawsze zostanie w mym sercu
Szukając siebie w tym buszu, w znakach na niebie,
W kartki arkuszu, w pokrytej asfaltem glebie
Znajduję mniej odpowiedzi niż jest pytań
Prawda ukryta w rzeczywistości szarej jak tytan
Chmury na niebie, zanosi się na deszcz dzisiaj
Ja w domu siedzę i myślę o czym będę pisał
Nie możesz się pomylić w tej chwili,
To Twoja szansa, wykorzystasz ją jak Slim w Ósmej mili
Czy znowu przegrasz czy górę weźmie zdrowy rozsądek
O to już nie dbasz, mimo iż wiesz to nie jest mądre
Te nocne brudy, które widzę po raz któryś z auta
Okolica, która żyje choć z pozoru jest martwa
Gdy każdy wers jest kartą wizerunek jest stawką
Często rozsądek przysłania ambicja
Tu jeden na stu dorobił się legalnie
Reszta z reguły ma mniej lub bardziej fajnie
Nie czekam i powiem wprost jeśli jesteś baran
Tym wersem ukaram, gdy trzeba w mordę nacharam
Po drugie dumnym być z tego kim jest się i kim się było
Dla wrogów mieć pogardę dla bliskich miłość